Szestno – cz. 1

Jak zwykle, w biegu, po drodze. Tym razem – Szestno… I tym razem nasza trasa została starannie zaplanowana. I było to jedno z moich największych zdumień ostatnich czasów.

Zdumienie na TAK.

Że TAK można zadbać o miejsce „niebliskie”, że TAK można z zachwytem opowiadać o już przecież nieistniejącym świecie, że TAK można wrosnąć w ziemie przecież nie genetyczne, i wreszcie, że TAK można stać się synonimem miejsca.

Ale od pieca…

Na początku grudnia, przez trzy dni, czteroosobowy Desant Gdański uczestniczył w konferencji na temat dziedzictwa historycznego i teraźniejszości Zakonu Krzyżackiego w Rynie. Mieszkałyśmy w Hotelu Cesarskim, w niedalekim Giżycku.

Ten hotel polecam, z czystym sercem. Miło, czysto, za hotelem jest parking, dodatkowo wszędzie blisko no i smaczne śniadania w sąsiadującej z hotelem restauracji Kuchnie Świata. W samej restauracji jadłam już kiedyś z grupą, więc spokojnie mogę polecić ich menu.

Z Giżycka dojeżdżałyśmy na wykłady konferencyjne. O samej konferencji nie warto się za bardzo rozpisywać. Dość na tym, że niestety, słynne powiedzenie Johanna  Georga  Forstera pozostaje wciąż aktualne 😦 Jako, że kilka wykładów wygłaszanych było po niemiecku, zatrudniono tłumaczy. No i to była jedna z największych porażek tej konferencji. Tłumacze niby symultaniczni, ale jedyne co robili naprawdę symultanicznie, to dłubali w zębach, stękali, mlaskali i chrumkali… Oprawa merytoryczna także pozostawiała wiele do życzenia. Niestety, konferencja poza sferą rzeczową, także w sferze kultury zarówno osobistej, jak i przekazu pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Dość wiedzieć, że z rozrzewnieniem myślałyśmy o konferencji w Zamku Bierzgłowskim.

No i na dodatek, niewiele było prelekcji wartych wysłuchania. Jedną z nich była na pewno ta, wygłoszona przez dra Franka Bayarda, dyrektora archiwum zakonnego. I na szczęście dostałyśmy ją od samego referenta. Poza więc przysłowiową słodką fotką z Wielkim Mistrzem, i degustacją obiadu (którego, nota bene, na pewno nikomu z naszych grup nie polecimy), tak naprawdę radość z bycia na konferencji wynikała z możliwości bycia razem. Po sezonie. Bez pośpiechu.

* / * 

Po ustaleniu, dokąd* pędzący Św. Brunon nawracał w dzisiejszym Giżycku, ostatniego dnia pojechałyśmy jednak do Rynu na zakończenie konferencji. Niestety, dwóch najciekawszych prelekcji tego dnia nie było. Bez wyrzutów sumienia więc ulotniłyśmy się mając w planie Bezławki. Ale jako, że do Bezławek jedzie się przez Szestno, a żadna z nas tam nigdy nie była, zadecydowałyśmy o trasie właśnie tamtędy. Na dodatek okazało się, że Ewa J. właśnie w Szestnie ma Znajomego niemal od zawsze, więc tym bardziej musiałyśmy tam zajechać.

* / * 

Szestno (Seehesten), to wieś, (według statystyk) licząca w roku 2006 około 830 mieszkańców. Położona 7, a może 8km na północ od Mrągowa. To dzisiaj. A kiedyś?

Na kartach historii Szestno zagościło na dobre w II połowie wieku XIV. Właśnie wtedy południowe tereny komturii bałgijskiej objęte zostały planową akcją kolonizacyjną. Nie znaczy to wcale, że do tego czasu była tam tylko Wielka Puszcza. Już 100 lat wcześniej zaczęli osiedlać się tam ludzie. Jednak w XIV wieku właśnie, w związku z planową akcją osadniczą, niezbędne było zapewnienie napływającej ludności bezpieczeństwa. Nadto, teren położony był bezpośrednio na trasie głównych wypraw litewskich, kierowanych w głąb Prus. W związku z tym zamek szestnieński „wpasowany” został w sieć, a raczej łańcuch twierdz obronnych na południe od Wielkich Jezior. W owym wspomnianym wieku XIV zamek oblegał książę Kiejstut Giedyminowicz, niszcząc jednak wyłącznie przedzamcze. Między początkiem XV wieku a rokiem 1525, zamek był rezydencją prokuratorów krzyżackich, podległych komturom bałgijskim, i czas jakiś także ryńskim.

Kim był prokurator w Państwie Krzyżackim? Był to urzędnik odpowiedzialny za sądownictwo i zawiadujący administracją okręgu sobie podległego (czyli prokuratorii). Prokurator odpowiadał też za sprawy wojskowe na swoim terenie, a więc pełnił rolę dowódcy okręgu. I jako taki dysponował tak braćmi zakonnymi, jak i okolicznymi Prusami, czy osadnikami. Prokuratorzy, jako urząd, podlegali komturom. Tu wyjątek stanowił prokurator kętrzyński, ale nie o nim tu mowa 😉

Odwiedzając Prusy, warto zajechać do dawnych siedzib prokuratorskich, czyli (podaję w kolejności alfabetycznej): Barcian, Bytowa, Działdowa, Ełku, Giżycka, Kętrzyna, Morąga, Nidzicy, Nowego, Nowego Jasińca, Osieka, Pasłęka, Pnia, Przezmarka, Skarszew, Szczytna, Szestna czy Węgorzewa.

W wieku XVI zamek szestnieński stał się siedzibą starostów pruskich. Jednym, z nich był Fabian von Lehndorff, którego płytę nagrobną można podziwiać wmurowaną w północną ścianę miejscowego kościoła. Od początków wieku XIX zamek stopniowo rozbierano, a materiał rozbiórkowy stał się materiałem budowlanym w odległym o ok. 20 km na północ Kętrzynie. Na terenie dawnego folwarku postawiono dwór, i ten można dziś oglądać jedynie zza gęstych krzaczorów, jako, że obecnie jest prywatną własnością. I dobrze, bo po II wojnie spotkał go los wielu innych może nawet cenniejszych – czyli najpierw grabież przez Armię Czerwoną, potem PGR, i gdyby nie prywatny właściciel, który zjawił się jakoś tak w latach 90. – pewnie podzieliłby los na przykład Prosny…

TUTAJ można przeczytać o zamku w Szestnie, TUTAJ zaś znajdują się informacje o historii wsi.

Nie zajrzałabym jednak na te strony, gdybym nie dostała dużej i świetnie podanej dawki tak historii, jak i czasów współczesnych, od Znajomego Ewy J.

I to było właśnie najcenniejsze podczas naszej wizyty – rzetelna wiedza naszego Cicerone, ale podana w tak ciekawy sposób, że aż chciało się słuchać.

A na zakończenie części pierwszej wpisu, TUTAJ nieco zdjęć z naszej wizyty.

* przykro mi, ale to akurat zrozumieją wyłącznie moje drogie Koleżanki, AS, EH i EJ 😉

Książka warta każdej złotówki

Kupiłam książkę.

Nic nadzwyczajnego. Książek kupuję sporo. A teraz, kiedy „sezon szlifierski” wreszcie ma się ku końcowi, wreszcie mogę nadrobić braki w lekturze… W sezonie bowiem – to czytanie i uczenie się do kolejnej wycieczki, sprawdzanie wiadomości, i raczej nie ma czasu na zagłębianie się w tekstach dla siebie. Toteż każdego roku czekam niemal z utęsknieniem na tzw. przestój, by móc w spokoju zagłębić się w lekturę dla siebie. Oczywiście, jak 99 % mojej biblioteki, i ta książka, jest po tzw. linii, czyli bardzo mocno związana z moim zawodem (napisałam „zawodem”, bo mimo deregulacji, wciąż jest to zawód, czy się to komuś podoba, czy nie).

Otóż książka, którą polecam, to kolejna ciekawa pozycja, warta wnikliwej analizy..

To praca Pana Kazimierza Pospiesznego pod tytułem: „Domus Malbork. Zamek krzyżacki w typie regularnym

Książka ta na pewno się przyda przede wszystkim przewodników po Wiadomym Zamku, a i dla innych krzyżakologów będzie także przydatna. Zdaję sobie sprawę, że niektóre tezy autora pewnie wzbudzą w środowisku dyskusje. Ale, jak wiadomo, Zamek żyje, i teorie sprzed paru lat niekoniecznie muszą być aktualne w świetle ostatnich badań.

Tak, czy inaczej, warto mieć tę książkę. Warto też dokładnie przeczytać.

Zamiast opisu wklejam żywcem spis treści ze strony wydawnictwa

SPIS TREŚCI

Przedmowa / 9
Wprowadzenie / 11

1. Castrum sancte Marie – Mergenburgk – Marienburg – Malbork / 12
2. Źródła a literatura – zwrot w kierunku kastelologii / 23

I. Pierwszy „zamek Marii ”, ok. 1274–1300
1. Uwarunkowania topograficzne i społeczne / 25
2. Sposób budowy malborskiego castrum i zamków regularnych / 33
2.1. Konstrukcja i „kod” architektoniczny zamku-wieży / 35
2.2. Organizacja i zasady prowadzenia budowy: inwestor – architekt/budowniczy – warsztat  / 47
3. Zaawansowanie budowy i sposób użytkowania zamku do 1309 roku / 51
3.1. Skrzydło północne i pierwszy krużganek / 52
3.2. Skrzydło zachodnie z „gdaniskiem”, schody przy Złotej Bramie / 64
3.3. Program i forma architektoniczna infirmerii konwentu / 72
3.3.1. Geneza formy i układ funkcjonalno-architektoniczny / 72
3.3.2. „Szpital duszy” – emporowa część kościoła NMP / 80
4. Ceglany warsztat budowlany i jego identyfikacja artystyczna / 87
4.1. Brandenburski styl architektury / 90
4.2. Charakterystyka malborskiej plastyki architektonicznej. Analiza techniki i technologii gliny palonej (ekskurs nr 1) / 93
4.3. Warsztat elbląski – dzieło w orbicie polityki Zakonu / 106

II. Model pruski zamku regularnego na tle europejskim
1. Forma regularna a forma idealna / 113
1.1. Kryteria typologiczne / 113
1.2. Relacje między funkcją obronną a symboliką / 114
1.3. Ranga obiektu wzorcowego / 115
2. Wzorzec architektoniczny domu konwentualnego w Elblągu / 116
2.1. Definicja pruskiego zamku regularnego / 116
2.2. Elbląski „Konventhaus” jako wzorzec architektoniczny / 120
3. Regularne założenia zamkowo-rezydencjonalne w Europie w XIII wieku a kasztel pruski / 122
3.1. Zamki Przemysława Ottokara II w Czechach / 122
3.2. Klasyczny model francuski / 128
3.2.1. Wariant w materiale kamiennym – zamki walijskie / 131
3.2.2. Wariant w materiale ceramicznym – zamki holenderskie / 133
3.3. Północne „keeps” i południowe „torri Normanni” / 135
3.3.1. Ideał zamku zdobywcy – wieże anglo-normańskie / 138
3.3.2. „Normańsko-sztaufijska inicjatywa” w południowej Italii / 141
3.3.3. Zamki krzyżowców i budowle Orientu w Ziemi Świętej / 155
3.4. Warunki kształtowania się pruskiego zamku konwentualnego w 2. i 3. ćw. XIII wieku / 166
3.4.1. Rozwój polityki cesarskiej wobec Prus / 168
3.4.2. Centrum w Marburgu i misja Eberharda von Sayn / 174

III. Haupthus wielkiego mistrza od 1309 roku do połowy XIV wieku
1. Plan przebudowy w ramach czworoboku i jego realizacja /176
1.1. Prowizoryczny charakter pierwszej adaptacji skrzydła południowego / 177
1.2. Pierwszy etap, 1312 – ok. 1330 / 179
1.3. Drugi etap, 1331–1344 / 192
1.4. System obronny i jego modyfikacja / 194
2. Morfologia kościoła zamkowego NMP / 201
2.1. Skarbiec relikwiowy / 205
2.2. „Heska matka” Marburg  / 213
3. Organizacja przestrzeni liturgicznej / 228
4. „Gotyk ceglany” w sztuce i praktyce budowlanej / 231
4.1. Fenomen budowli ceglanej – rzeźba i plastyka w sztucznym kamieniu (ekskurs nr 2) / 233
4.2. Miara ad quadratum / 248
4.3. Pulchra ecclesia i koloryt „dworu Marii” / 254

IV. „Klasyczny” zamek konwentualny w służbie pruskiego Regnum Mariae od XIV wieku do 1457 roku
1. Architektura zamków komturskich jako wyraz misji i narzędzie władzy Zakonu / 264
1.1. Modyfikacja kaszteli wieżowych przed 1300 r. – przykład kluczowy Gniew / 264
1.2. Niebiańskie Jeruzalem / 266
1.3. Instytucjonalizacja sente Merienburc w drugiej połowie XIV wieku / 268
2. Epilog malborski – „bolwerk Marii” po 1410 roku / 283

Zakończenie /290
Aneks nr 1294
Aneks nr 2299
Spis ilustracji / 306
Źródła i literatura / 315
Skróty bibliograficzne / 315
Źródła publikowane / 317
Literatura / 317
Indeks osobowy / 330
Indeks geograficzny i rzeczowy /332
Panopticum w kolorze / 337

Hotel Krasicki wśród najlepszych na świecie

Oto, co napisał o jednym z moich ulubionych miejsc w Polsce portal mojemazury.pl (wklejam w całości, żeby nie uronić żadnej kropki, ani przecinka):

Hotel Krasicki w Lidzbarku Warmińskim otrzymał statuetkę Best Luxury Historical jako laureat międzynarodowego konkursu World Luxury Hotel Award 2013.

Jest jedynym polskim hotelem w historii, który otrzymał tę prestiżową nagrodę.

Katarzyna Grabińska, dyrektor Działu Marketingu i Sprzedaży Hotelu Krasicki, odebrała prestiżową statuetkę podczas gali w hotelu Indigo Pearl Resort w Tajlandii

Katarzyna Grabińska (po prawej), dyrektor Działu Marketingu i Sprzedaży Hotelu Krasicki, odebrała prestiżową statuetkę podczas gali w hotelu Indigo Pearl Resort w Tajlandii  Autor: www.hotelkrasicki.pl

Hotel Krasicki rywalizował o prestiżowy tytuł z ponad tysiącem innych obiektów z całego świata. Międzynarodowe jury wyłoniło zwycięzców spośród obiektów, które w plebiscycie on-line, trwającym od 24 czerwca do 26 lipca 2013 roku, otrzymały najwięcej głosów. Hotel Krasicki był jedynym polskim hotelem, który znalazł się w prestiżowym gronie zwycięzców i otrzymał tytuł Best Luxury Historical Hotel.

Statuetki wręczono podczas uroczystej gali, która odbyła się 1 listopada 2013 roku w Indigo Pearl Resort w Tajlandii – hotelu, który w ubiegłym roku wygrał ten plebiscyt. Prestiżową statuetkę odebrała Katarzyna Grabińska, dyrektor Działu Marketingu i Sprzedaży.
– To wyróżnienie, a także liczba odwiedzających nas osób potwierdzają, że przeprowadzona przez nas rewitalizacja i adaptacja przedzamcza była strzałem w dziesiątkę. W ciągu dwóch i pół roku gościliśmy tu ponad 36 tysięcy podróżnych z całego świata – mówi Andrzej Dowgiałło, prezes Grupy Anders, do której należy Hotel Krasicki.

Prestiżowe nagrody World Luxury Hotel Award, przyznane już po raz siódmy, potwierdzają, że zwycięskie hotele oferują najwyższy standard jakości, obsługi klienta oraz troskę o komfortowy wypoczynek gości.

Hotel Krasicki jest pierwszym polskim obiektem, wyróżnionym w całej historii tego międzynarodowego konkursu. (podkreślenie moje K.C.)

Warto dodać, że to nie pierwsza międzynarodowa nagroda, otrzymana przez Hotel Krasicki. Architekturę Hotelu Krasicki doceniono między innymi w 2011 roku w konkursie International Hotel Award, w kategorii Best New Hotel Construction and Design. W tym samym roku obiekt otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie miesięcznika Hotelarz – Hotel z Pomysłem.

Hotel Krasicki należy do polskiej Grupy Anders, w skład której wchodzi łącznie pięć obiektów hotelowych: Hotel Anders Resort & SPA w Starych Jabłonkach, Hotel Zamek Ryn, Hotel Miłomłyn Zdrój Medical SPA & Vitality oraz Bajkowy Zakątek w Guzowym Piecu.

Przeczytaj cały tekst: Hotel Krasicki z prestiżową nagrodą – Moje Mazury http://mojemazury.pl/178017,Hotel-Krasicki-z-prestizowa-nagroda.html#ixzz2k4EoJftO

Bezławki – wspaniały suplement

Bardzo ciekawą informację dostałam w komentarzu do mojego poprzedniego wpisu o Bezławkach. Z przyjemnością wklejam w całości, bowiem rzadko się zdarza, żeby twórca sam udostępniał materiał, w który włożył tyle pracy. Tym bardziej to cenne.

Udostępniam więc z dumą i radością, cytując dosłownie:

Mamy przyjemność powiadomić Państwa, że na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Instytutu Dziedzictwa i Fundacji Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego, na podstawie badań archeologicznych prowadzonych przez dr Arkadiusza Koperkiewicza z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Gdańskiego, Adam Michel z Michel Design z Gdańska wykonał wizualizację/animację 3D pokazującą kościół/zamek w Bezławkach koło Kętrzyna.

Film wykonano uwzględniając zagadnienia dotyczące archeologii i historii architektury pod okiem naukowców/konsultantów w tych dziedzinach.

W tej chwili trwają jeszcze ustalenia nad ostateczną, 15 minutową wersją animacji, ale już w tej chwili mogą Państwo oglądać skrócona wersję klikając tu: https://vimeo.com/60651520

Zapraszam do wykorzystywania tego materiału w prasie, blogach i innych stronach internetowych.

Jeśli mają Państwo pytania to chętnie odpowiem.

Z poważaniem.

Adam Michel

 

Kuchnia biskupów warmińskich – czyli sezon tematów zastępczych

Właśnie tłumaczę bardzo ciekawą książkę… Ale jako mistrz w poszukiwaniu tzw. tematów zastępczych, znalazłam sobie „pobocza” tematyczne… Oto, na co się natknęłam w moich notatkach, podczas porządkowania tzw. frontu robót 😉

*  /  *

Kuchnia biskupów warmińskich  

Biskupstwo warmińskie (nie mylić z Warmią) to wyjątkowy kawałek ziemi na polskiej mapie historycznej. Było jednym z trzech najbogatszych biskupstw w Koronie. Jako takie miało również swój własny dwór. Dwór biskupi. Między XIV a XVIII wiekiem biskupi warmińscy nosili tytuł książęcy. Nie był to wprawdzie tytuł dziedziczny, ale i tak przynosił splendor rodzinie biskupa. Biskupi zazwyczaj byli wybierani spośród kanoników kapituły. I w całej historii (do rozbiorów) to małe państwo biskupie było w stanie utrzymać względną niezależność.

Do dzisiaj zachowało się na Warmii wiele „architektonicznych śladów świetności” (gdzie ja znalazłam taki frazes!). Zazwyczaj w tym momencie padają nazwy: zamek w Lidzbarku Warmińskim, pałac w Smolajnach, a także Wzgórze Katedralne we Fromborku

*  /  *

Jak wspomniano wyżej – każdy kolejny biskup trzymał dwór.

Czasem dwór był liczny – jak ten biskupa Marcina Kromera – liczący aż 123 osoby, czasem zaś mniejszy, taki do 80 osób.  Jaki by jednak ów dwór liczny (lub nie) nie był, musiał sprostać wielu zadaniom. Między innymi – odpowiednio przyjąć gości. Bowiem, jak pisał Jędrzej Kitowicz: „rzadki był dzień bez gościa”… Tak więc takie też zadania musiał wypełniać dwór biskupi. Kucharze „trzymani” na dworze należeli do najlepszych. I często posyłano po nich daleko (z Warszawy na przykład pochodził kucharz Ignacego Krasickiego).

Jeśli chodzi o samą kuchnię – ta była bardzo wyszukana, porównywalna z kuchniami magnackimi.

Posiłki serwowano dwa razy dziennie przy jedenastu stołach. Przy nich zasiadano według hierarchii (i regulaminu określonego w Ordinatia Castri). Przy pierwszym stole – ustawionym na podwyższeniu – zasiadał biskup; dalej siedzieli goście, dworzanie, urzędnicy a nawet chłopcy z ziem pruskich pobierający nauki w szkole zamkowej.

Co jedzono?

Ano jedzono tłusto. Dziczyzna, wieprzowina i wołowina stanowiły nieodzowny składnik każdego posiłku. Jedzono jednak też dużo ryb, takich jak łososie, węgorze, karpie, dorsze, śledzie (holenderskie), szczupaki, czy liny. Często jadano też małże (te jadali także kanonicy fromborscy). Ryby przyrządzane były na różne sposoby, a więc pieczone na ruszcie, gotowane, smażone, wędzone, czy marynowane.

Znane są opisy uczt gdzie podawano karpie „gotowane w winie z gałką i kwiatem muszkatołowym”, serwowano także znakomicie przyrządzone bażanty, gęsinę, czy kawior.

Do tego wszystkiego podawano rozmaite sosy. Aż ślinka cieknie, kiedy czyta się opisy: a to sos żółty – cokolwiek to znaczy, sos biały ze śmietaną, szary z cebulą i czosnkiem, sos czarny na powidłach (ach!!!), czerwony sos na bazie soku wiśniowego, a także sos chrzanowy.

Spośród warzyw chętnie spożywano ogórki świeże, ale także kiszone. Jedzono dużo kapusty i kalafiora, również sałaty. Bardzo dużą popularnością cieszyły się szparagi – wiem, czemu tak lubię biskupów warmińskich. 😉 Kiedy pojawiły się w Polsce ziemniaki, zagościły na stałe także na stołach biskupich. Oczywiście spożywano dużo chleba. Ten wypiekano tak w Lidzbarku jak i w Olsztynie.

Musztardę sprowadzano z Anglii, sery z Francji, oliwę zaś z Prowansji (tym zajmował się pewien kupiec gdański – i tu pojawiła się kolejna zagwozdka, bo jego nazwisko już gdzieś mi mignęło, ale o tym, kiedy indziej…)

Chętnie jedzono owoce takie jak maliny, poziomki czy gruszki.

Najlepsze wina i piwa podawano do stołów, aczkolwiek zabronione było picie piwa ciemnego czy miodu pitnego. Na deser zajadano się rozmaitymi słodyczami.

Kiedy w XVII wieku kawa i herbata pojawiły się na Warmii, zagościły na dobre także w menu biskupim. Pito więc kawę czarną, kawę z mlekiem czy śmietanką, a także herbatę z dodatkami (konfiturami) a także gorącą czekoladę. Tę lubił popijać biskup Krasicki.

Zadziwiające jak wiele tematów zastępczych można znaleźć szukając notatek do hasła „biskup”…

I wcale nie wyczerpałam tematu. Bo temat kuchni, czy stołów to temat rzeka… I z pewnością do tego jeszcze wrócę.

(Korzystałam z moich notatek do egzaminów i ze szkoleń różnych, również między innymi z kapitalnych publikacji o Warmii wydanych przez Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie).

Z cyklu Ciekawe – o kłamstwie historycznym

Bardzo ciekawy tekst. Może wreszcie skończy się wpływ Sienkiewicza i wreszcie będzie czytany prawidłowo – czyli tak, jak czyta się powieścidła, i że nie będzie więcej postrzegany jako wykładnia historyczna…

Śnieg – Wiadomy Zamek

Dzisiejszy nieco błękitno-szarawy odcień Żuław, Wiadomy Zamek przysypany śniegiem i cisza w powietrzu – to wszystko spowodowało, że nawet mi się ten kawałek zimy spodobał. A perspektywa 68 dni do wiosny i poworotu do wieloletniego liczenia boćków na trasie, wraz z mozolnym wypełnianiem ankiety – spowodowała, iż nawet zapomniałam zmarznąć 😉

Europa Jagellonica – reminiscencje poszkoleniowe

W listopadzie 2012 roku gruchnęła wieść o nowej dużej wystawie.

Wystawę zapowiedziano w dwóch warszawskich obiektach – Zamku Królewskim i Muzeum Narodowym. Ta wiadomość nas zelektryzowała, tym bardziej, że podróż do Warszawy znacznie się skróciła dzięki połączeniom autobusowym. Jako, że internet działa cuda – skrzyknęliśmy się, i z całej niemal Polski zjechaliśmy do Warszawy na szkolenie. To – specjalnie dla nas zorganizowała oczywiście Ewa. Po obu obiektach wystawowych oprowadzali nas specjaliści. A właściwie powinnam napisać Specjaliści. Perfekcyjnie poradzili sobie z garstką entuzjastów, odpowiadając na miliardy naszych pytań, uwag i supozycji. A także… ogarniając nasza niesubordynację i szał robienia zdjęć 😀

Poniżej wklejam z portalu historycznego dzieje.pl parę informacji o wystawie (całość można przeczytać tutaj):

(…) Na wystawie „Europa Jagellonica 1386-1572” zgromadzono 350 obiektów z epoki jagiellońskiej. Wśród nich znajdują się zabytki gotyckiego i renesansowego malarstwa, rzeźby i złotnictwa, elementy wystroju wnętrz królewskich i książęcych rezydencji, manuskrypty i iluminowane księgi. Zabytki przyjechały m.in.: z Czech, Węgier, Rumunii, Litwy, Ukrainy, Chorwacji i Niemiec (…)

(…) Wystawa „Europa Jagellonica 1386-1572” była już pokazywana w czeskiej Kutnej Horze, po prezentacji w dwóch warszawskich muzeach pojedzie do Poczdamu (…)

TUTAJ można posłuchać transmisji z konferencji prasowej, jaka odbyła się 7 listopada, tuż przed uroczystym otwarciem wystawy. Zasadniczym bowiem pytaniem jest DLACZEGO Wawel, tak przecież bardzo jagielloński, nie przyjął wystawy, tak bardzo jagiellońskiej ;)…

No cóż, pragniemy bardzo podziękować Wawelowi, że jednak tej wystawy nie chciał, bo my z Gdańska – mielibyśmy znacznie dalej na szkolenie 😀

Wystawa zorganizowana została z prawdziwym rozmachem, a obiekty tam zgromadzone mogą przyprawić o zawrót głowy. Rozmach wystawy może być porównany z jedną tylko wystawą w Polsce: z Imagines Potestatis, zorganizowaną na Zamku w Malborku w roku 2007.

Zapraszam do obejrzenia zdjęć, jakie robiłam podczas szkolenia. Podzieliłam je na trzy działy:

1. GALERIA MALARSTWA,

2. GALERIA RZEŹBY

3. GALERIA ZŁOTNICTWA.

Wszystkie zdjęcia zrobiłam w Muzeum Narodowym, gdyż w Zamku Królewskim nie wydano zgody na fotografowanie, stąd absolutnie rewelacyjny relikwiarz von Loricha mam z… Imagines Potestatis.

Niestety wystawa trwa tylko do końca stycznia b.r., a TUTAJ można znaleźc informacje praktyczne…

Wieczornie…

Od jakiegoś czasu w modzie jest nocne zwiedzanie…

Spacer ulicami w pięknym oświetleniu, nawet podczas chłodów, daje niezapomniane wrażenia (żeby posłużyć się wytartym sloganem reklamowym). Od lat niezmierną popularnością cieszy się nocny Wiadomy Zamek – i coraz częściej widać także zapotrzebowanie na nocny (czy raczej wieczorny) Gdańsk, Toruń czy Elbląg…

Jako dodatkową atrakcję takiego spaceru wieczornego po mieście, warto by poddać pod rozwagę kierownictwom muzeów udostępnienie danego obiektu podczas takiego spaceru. Każdy zabytek zyskuje niewątpliwie na atrakcyjności właśnie wieczorem. Niejednokrotnie prowadzę grupy do mojego Ulubionego Kościoła, gdzie w przytłumionym świetle, czasem podczas ćwiczeń głosowych rewelacyjnej organistki, mogą podziwiać ogrom budowli. Po latach wciąż wspominają te spacery, twierdząc, że dopiero wieczorem „usłyszeli” historię.

Zapraszam więc na spacer po wieczornym Gdańsku i do wieczornego zamglonego Torunia.

Nocne w Wiadomym Zamku

Od iluż to już lat jeżdżę na Nocne Zwiedzanie do Wiadomego Zamku? Nie pamiętam… może od dziesięciu?

Za każdym razem jednak zachwyca mnie tak samo 🙂

Nie zawsze robię zdjęcia, bo nie zawsze mam na to czas. Tym razem jednak, jako, że moja grupa nieco się opóźniła, miałam dość czasu, by posłuchać wieczornej ciszy i wiatru na krużgankach. Spotkałam jakiegoś zapóźnionego nietoperza – pewnie zbyt przejętego, że tylko 100 dni do wiosny, by zahibernować 😉

To, co mi wpadło w obiektyw – zamieszczam TUTAJ.

Miłego oglądania 🙂

Kto jeszcze nie zwiedzał Wiadomego Zamku nocą, koniecznie musi to nadrobić – wrażenia niezapomniane. Więcej bowiem widać  nocą, gdy światło dzienne nie rozprasza 🙂