Dzień na Żuławach – leniwie

W końcu miałam wolne 😀

A więc tak, jak listonosz na urlopie idzie na dłuuuugi spacer – tak ja wybrałam się na Żuławy. Tam właśnie umiem najlepiej odpoczywać. Na Żuławy należy jechać w dobrym towarzystwie, bo wtedy smakują wspaniale. Wybrałyśmy się więc w trójkę – my, czyli Towarzystwo Zdecydowanej Wzajemnej i Absolutnej Adoracji (Marta Polak, sama będąca uosobieniem Dobrych Wiadomości, Marta Antonina Łobocka, zakochana w Żuławach i ja).

Wszystkie byłyśmy wyposażone w aparaty i  szeroko otwarte oczy, i z góry nastawione na TAK, każda jednak widziała inaczej i chyba co innego. 😉

TUTAJ to, co ja widziałam…

Rzemiennym dyszlem – przegryzając tradycyjne jajko na twardo, kanapki, drożdżówki i popijając kawę (ze śmietanką od Pani Sklepowej w Nowej Kościelnicy) – objechałyśmy zaplanowaną trasę.

Jeden z podcieni w Nowej Kościelnicy jest w remoncie (trzymam kciuki za Właścicieli!!), w Ostaszewie powstaje ciekawa Izba Pamięci (w Starej Szkole)…

Chyba zaczyna się „dziać” na Żuławach Wielkich. Może już mija czas bezmyślnej nienawiści do wszystkiego co dawne, „niemieckie” (nic mnie tak nie denerwuje, jak taka konstatacja), co obce. Wiem, że na zdecydowaną zmianę na lepsze (?) potrzeba kilku pokoleń. Oby jednak tylko w tzw. międzyczasie nie zniknęły z powierzchni ziemi dowody na niegdysiejsze prosperity tych ziem.

Ale dobre i to, co dzieje się już.

A więc będę odwiedzała Izbę Pamięci w Ostaszewie, i będę kibicowała Właścicielom dom podcieniowego w remoncie. Trzeba wielkiej odporności i samozaparcia, by porywać się na takie przedsięwzięcie, zwłaszcza w naszych realiach…  A propos, baaaaaaardzo żałuję, że lata temu, podczas jakiegoś zlotu garbusów, zawiozłam całą kolekcję żelazek na dusze do izby pamięci (?) w Wielu… Tam nie są w ogóle eksponowane, i pies z kulawą nogą ich nie widział (poza mną, kiedy je tam przywiozłam i panem, który je ode mnie odbierał). Mogłam je była zachować w domu i teraz miałabym co oddać do ostaszewskiej Izby. Tu z pewnością cieszyłyby oczy odwiedzających…

No cóż, jak mawiał Kochanowski:

„cieszy mię ten rym – Polak mądr po szkodzie” …

Z cyklu Zaproszenia – nowodworskie wykłady dra Dariusza Piaska w ŻPH

W nowodworskim Żuławskim Parku Historycznym dzieje się wiele. I dobrze się dzieje. To jedno z miejsc życzliwych a na dodatek – ciekawych ( a poza tym, ja ich lubię i już) !

Ileż to razy wpadałam znienacka z grupami większymi lub mniejszymi, by im pokazać tradycję i ich korzenie… Ileż to razy dzwoniłam, że jestem w trasie i pewnie nieco się spóźnię… Tu – (inaczej niż w wielu innych tzw. placówkach muzealnych) – naprawdę rozumieją, co oznacza (jak to się szumnie nazywa) „służebna rola wobec społeczeństwa”.

Moje Mennonickie grupy uwielbiały spotkania z (niestety już śp.) Panem Bolesławem Kleinem, a każdorazowa wizyta w Muzeum zawsze daje im powody i bodziec do ożywionych dyskusji, trwających często do późnej nocy po powrocie do hotelu ;). Podczas jednej z wizyt – okazało się, że egzemplarz Biblii wystawiony w jednej z sal został przetłumaczony przez pana z mojej grupy. To, obok odnalezienia zabudowań gospodarczych farmy, na której się urodził i wychował, było jednym ze wspanialszych momentów naszej wycieczki… Sama także dałam się wciągnąć w zagwozdki muzealne, przy sposobności pomocy w odszyfrowywaniu pewnego kartusza herbowego.

Ale ŻPH to nie tylko Ludzie Życzliwi i Pozytywnie Uparci wbrew codziennemu marazmowi. To także spotkania. Może bardziej wykłady :).

Wczorajszy – dra Dariusza Piaska – zgromadził naprawdę wielu słuchaczy. Było – jak zwykle na Jego wykładach – niezmiernie ciekawie, tym bardziej, że tym razem było o osadnictwie w delcie. O tym rzadko się mówi, z tym więc większą ciekawością wszyscy słuchali 🙂

Z przyjemnością więc – zapowiadam następne spotkania z dr Piaskiem – w dwie kolejne pierwsze soboty miesiąca…

2 marca, godz. 17:00 – Zamki i dwory żuławskie – wykład dr Dariusza Piaska

6 kwietnia, godz. 17:00 – Sztuka protestancka na Żuławach – wykład dr Dariusza Piaska


Z cyklu Zaproszenia – LUTY w propozycjach szkoleniowych dla przewodników (i nie tylko)

Luty w tym roku sypnął nam ciekawymi wydarzeniami. Nawet martwe na co dzień gdańskie Muzeum Narodowe organizuje konferencję. Aby nie przeoczyć niczego, a także by ułatwić wybór czy też skorzystanie ze wszystkich propozycji, pozbierałam najciekawsze wydarzenia tego miesiąca,  i zamieszczam poniżej – do wykorzystania.

*         7 lutego Dom Uphagena w Gdańsku (ul. Długa 12) godz.14:00 – „Historia naturalna jedzenia. Między antykiem a XIX wiekiem

*      9 lutego Nowy Dwór Gdański – godz. 17:00 – wykład dr Dariusza Piaska –  Żuławski Park Historyczny – Sala Dwukolumnowa: „Osadnictwo słowiańskie, pruskie i krzyżackie na Żuławach w średniowieczu” 

*      12 lutego Elbląg – godz. 18.00 spotkanie w Kawiarence Clio, organizowanej przez Muzeum Archeologiczno – Historyczne w Elblągu i elbląski oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego. UWAGA: Kawiarenka wyjątkowo odbędzie się w Klubie Garnizonowym 16 Pomorskiej Dywizji ZmechanizowanejGościem spotkania będzie Tomasz Gliniecki, autor m.in. telewizyjnych opowieści o lokalnych tajemnicach II wojny światowej, który przedstawi swoją świeżo wydaną książkę pt. „Elbląg czasów wojny”.

*    17 lutegoMuzeum Narodowe w Gdansku ul. Toruńska 1 godz.: 12.15 – spotkanie z cyklu „Kierunek Sztuka”: Anna Zielińska „Od klasztoru do muzeum – niezwykła historia niezwykłego miejsca„.

*       18 lutego, godz. 17:00 Malbork (Karwan) – Otwarte Warsztaty Zamkowe – (czyli szkolenie) „Gospodarka na terenie ekonomii malborskiej w XVI-XVII w.” Prowadzi dr Adam Chęć. (Sebastian – dziękuję !! )

*       20 lutego  Malbork, Ośrodek Konferencyjny KARWAN – godz 9:00/9:30 – Konferencja o Sierakowskich na Ziemi Malborskiej

*      21 lutego, czwartek, godz. 17.00,  Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. dr hab. Marek Radoch „Czy Krzyżacy jadali cukierki anyżowe? Kilka uwag o słodyczach na stole zakonnym

*     27 lutego Muzeum Narodowe w Gdańsku, ul. Toruńska 1 -konferencja „Joahim Oelhaf i jego następcy w 400-lecie pierwszej sekcji zwłok w Polsce”; Więcej o Joahimie Oelahfie.

*        także 27 lutego – (godz. 17:00) w Domu Uphagena będzie o Wiadrowni

*       28 lutego Nowy Dwór Gdański, godzina. 18.00 Sala Dwukolumnowa Żuławskiego Parku Historycznego. „Trzy światy Stutthofu: obóz – kurort – normalność” – prezentacja Marcina Owsińskiego.

Gdański herb z Nowego Dworu Gdańskiego

Jesienią 2008 roku uczestniczyłam w arcyciekawej konferencji poświęconej gotyckim kościołom na Żuławach. W trakcie dwóch dni konferencyjnych mieliśmy także „zajęcia w terenie”. No i oczywiście odwiedziliśmy Muzeum Żuławskie w Nowym Dworze Gdańskim. Jeszcze przed remontem, zanim zyskało nowy wymiar.

Jako, że od lat – wszelkiego rodzaju „zagwozdki” i zagadki wprost mnie uwielbiają i czepiają się mnie prawie nagminnie, tak też i było tym razem…

Otóż po wejściu do nieco mrocznego budynku Muzeum nowodworskiego, gdzie zgromadzone są stele mennonickie – w oko wpadła mi kamienna tablica z herbem. Tak tablica jak i herb nie pasowały ani stylem ani i treścią do miejsca.

PAX INTRANTIBUS ET SALUS EXEUNTIBUS HK 1597 HANS KLASZ 1747

tablica ze zniszczonym kartuszem herbowym i inskrypcją: PAX INTRANTIBUS ET SALUS EXEUNTIBUS HK 1597 HANS KLASZ 1747

Nikt nie potrafił mi odpowiedzieć na pytanie o pochodzeniu tablicy. Jedyne, co było pewne – to to, że obiekt znalazł się tu podczas kwerendy w terenie, prowadzonej czas jakiś temu przez studentów.

Wróciwszy do domu – najpierw zerknęłam do Siebmachera, potem jeszcze do Hennebergera. Bo herb – mimo iż zatarty zdawał mi się być znajomy. Szczególnie klejnot. Byłam pewna, że przecież już ten herb widziałam!!! Tylko nie pamiętałam gdzie. 😉

Ale przekopanie się przez Siebmachera nie jest takie proste, jak się nie jest pewnym, czego się szuka. 😦 Toteż – jak zwykle w takich przypadkach zabrałam aparat i poszłam się odstresować i poszukać weny – do Mariackiego.

Znalazłam tam nie tylko wenę, ale i odpowiedź na moją zagwozdkę.

Otóż, gdy po raz „n-ty” fotografowałam epitafium burmistrza Schachamnna – robiąc zbliżenia herbów, zauważyłam TEN herb…

Herb Schwartzwaldów

Herb – nad belkowaniem po prawej stronie heraldycznej (zawsze czyta się odwrotnie do patrzącego – czyli nasza lewa, to prawa heraldyczna i odwrotnie)

c. d. n.

cz. 2 Schwartzwaldowie

cz.3 Lwi Zamek

O Mennonitach w Radio Gdańsk

Któregoś dnia zadzwonił telefon i w słuchawce usłyszałam głos znany mi z Radia Gdańsk. To dzwonił Pan Dominik Sowa. Przygotowywał  kolejną audycję w cyklu „Z daleka i bliska”. To o tych, którzy zniknęli z naszej powojennej rzeczywistości, a którzy do 1945 roku stanowili o wielowątkowości tej ziemi. I ponieważ dostał mój telefon od A.M. – zapytał, czy zechcę wziąć udział w nagraniu.

Jasne, że zechciałam. 🙂

Bardzo lubię audycje Pana Dominika, bo są pełne ciepła i robione są z życzliwością. A życzliwość, to takie pojęcie nieco zapomniane w tzw. dzisiejszych czasach.

(przypominam, Życzliwość, można znaleźć pod „Ż” w słowniku wyrazów obcych 😉 )

A poza tym audycje Pana Dominika są szalenie ciekawe. I nie ma w nich bełkotu politycznego !!!

A teraz trochę ponarzekam: niezmiernie żałuję, że zniknął z anteny  radiowej Jego cykl pt. „Znaki Czasu”. Kiedy nie mogłam słuchać na bieżąco, odtwarzałam sobie z archiwum. Jednakże Radio Gdańsk zlikwidowało możliwość odsłuchania audycji w archiwum właśnie… Czyżby coś złego działo się w mojej ulubionej rozgłośni? Napisałam kiedyś z prośbą o aktywację linków, ale … mój mail zaginął chyba w natłoku korespondencji.

Ale – wracając do sedna – czyli do Mennonitów, bo o nich miała być (i w końcu była!) audycja.

Spotkaliśmy się w dzień mroźny i szczypiący w nosy i uszy… Zaczęliśmy od dawnego kościoła mennonickiego, a skończyliśmy przycupnięci na ławeczce w ciepełku Muzeum Narodowego…

Moją początkową tremę zniwelowała duża wiedza Pana Dominika, Jego już wspomniana życzliwość i spokój, jakim emanuje, a także sama formuła nagrania. Była to bardzo miła rozmowa, w której nawet  wymierzony we mnie mikrofon wydawał się uśmiechać.

Wróciłam do domu jednak pełna obaw, jak wyszło, i z  ogromnym niedosytem! Wszak nie powiedziałam nawet POŁOWY tego, co powinnam… Ale pracy przewodnika  zawsze towarzyszy niedosyt. Oprowadzając grupy nie mówimy przecież wszystkiego, żeby nie „zabić klienta” !

Ne pozostało mi nic innego, jak czekać na emisję audycji w eterze – za tydzień.

Sms wybił mnie ze snu po północy. To sms-ował niezawodny Boguś Gałązka. Słuchał radia… włączyłam więc i ja radio i usłyszałam głos Anny German. To właśnie „lecieli” Mennonici.

I tu przypomnienie dla wielbicieli audycji Pana Dominika Sowy:

Cykl: „Z daleka i bliska” nadawany jest w Radio Gdańsk we wtorki – najpierw o barbarzyńskiej porze, bo o 00:10, ale potem jest powtórka o 21:10. Można tego słuchać na ich stronie. Niestety – jak wspomniałam – archiwum tego cyklu nie istnieje 😦

” Mennonitów” dostałam nagranych przez Znajomą (dziękuję). Dostałam też  pozwolenie od Pana Dominika na umieszczenie linka do nagrania na moim blogu, co z przyjemnością czynię poniżej:

O Mennonitach w Radio Gdańsk

Miłego słuchania 🙂