Popołudniowa cisza w gdańskim kościele Św. Trójcy dała mi czas na podsumowanie roku i spojrzenie za siebie. Podsumowania każdego mijającego roku to niemal zwyczaj – w końcu za parę godzin rozpocznie się nowy – już 2011 z kolei – rok.
🙂
A że mijające 365 dni były całkiem pomyślne dla mnie i dla mojej rodziny, (a przecież w końcu TO jest najważniejsze), toteż spojrzałam nieco dalej za siebie. Aż tam, gdzie widać tylko to, co znamy z historii.
Franciszkanie…
Ich gotyckie kościoły zachwycają (truizm). Zachwycają przede wszystkim właśnie gotykiem a często i tajemniczością. Tą dzisiejszą tajemniczością, wynikającą z ciągłego zdumienia. Jak bowiem można w czasach tak konsumpcyjnych i tak niespokojnych chcieć wycofać się z życia i zamknąć w modlitwie. Tak samo pewnie myślały pokolenia przede mną. A pewnie i następne też będą się nad tym głowić. Dzięki jednak takim, co to zamknęli się dla życia doczesnego – możemy dzisiaj i my znaleźć nieco wytchnienia od zgiełku i schronić się przed codziennym pośpiechem.
Takimi miejscami na wytchnienie pod każdym względem – są niewątpliwie: gdański kościół Św. Trójcy i toruński kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny .
To wspaniałe, rzec by można monumentalne budowle. G.H. kiedyś powiedziała, że nie lubi gotyckich budowli bo się w kadrze nie mieszczą… Nie mieszczą się, bo budowano je ku chwale Panu i potomnym ku pamięci.
No, gdański kościół, a raczej klasztor – faktycznie ku pamięci! Tutaj nieco historii klasztoru, ale też w ogóle Braci Mniejszych na Pomorzu (i od razu małe sprostowanie: w czwartej linijce tekstu – nie w Watemborku a w Wartemborku).
Na stronie gdańskiego konwentu nieco mgliście i „po łebkach” opisano czasy Gdańskiego Gimnazjum Akademickiego. A przecież była to wspaniała uczelnia o świetnej renomie. Nie pierwsza wprawdzie taka szkoła w Prusach Królewskich – bo pierwszą było Elbląskie Gimnazjum Akademickie. Ale wraz z trzecią tego typu uczelnią na tych terenach – Gimnazjum Akademickim w Toruniu – tworzyła system dający rękojmię dobrego, ba! doskonałego wykształcenia. Nieco o jakości nauczania w szacownej uczelni gdańskiej można znaleźć tutaj.
Dzisiaj gdański kościół Św. Trójcy czeka na swoje 5 minut. A dokładnie – na fundusze. Remont wciąż trwa i miejmy nadzieję, że następne pokolenia będą miały dokąd chodzić w każdą wigilię każdego nowego roku po spokój 🙂 i że wciąż najpiękniejsze gotyckie szczyty w Gdańsku będą cieszyły oczy, tak jak dzisiaj. A na marginesie – jakże mi brakuje w ruchomej szopce tego okropnie skrzypiącego aniołka zjeżdżającego z niebios 🙂
Poniżej najpiękniejsze szczyty gotyckie Gdańska:


I migawki z wnętrza Św. Trójcy




Jakże inne jest wnętrze toruńskie!
Trzeba jednak pamiętać, że Toruń, w przeciwieństwie do zmasakrowanego (i wciąż masakrowanego architektonicznie) Gdańska – nie został zniszczony! Dlatego – jeśli chce się dotknąć gotyk, to jedzie się właśnie tam, do Torunia 🙂
To tu właśnie – u franciszkanów w Toruniu w roku 1243 odbył się synod pod przewodnictwem Wilhelma z Modeny, podczas którego to synodu powołano 4 diecezje pruskie (chełmińską, pomezańską, warmińską i sambijską).
XVII wieczne epitafium tragicznie zmarłego 17-letniego ucznia Gimnazjum Toruńskiego – Jana Mucka von Muckendorfa.

Czasem można spotkać takiego zaaferowanego służbą w kościele kotka… Zdjęcie jest niewyraźne, bo akurat gonił mysz…
Jedna z polichromii z końca XIV wieku.
No i nie wolno zapominać o Mauzoleum Anny Wazówny. Ta wyjątkowa pani w końcu spoczęła w Toruniu. Anna Wazówna „pojawia” nam się także w gdańskiej Bazylice Mariackiej.

Epitafium Guldensternów w farze Głównego Miasta Gdańska.
Czemu akurat przy tym epitafium? Otóż Anna Wazówna wydatnie pomogła rodzicom Zygmunta (jedyny w historii Szwecji tzw. środowy ślub) – ale o tym kiedy indziej. Zresztą Wojciech Łygaś w swojej świetnej książeczce pt. „Gdańsk – szwedzkie ślady historii” przedstawił sprawę jasno w rozdziale pt. „Kamienie mówią”.