Zamilkłam.
Komiks zaległ w mojej skrzynce mailowej – a ja opętana nagłą i pilna pracą, siłą rzeczy opuściłam stanowisko przy komputerze. Potem nagle technika zdecydowała za mnie, i nie dość, że mi „zjadło” całą galerię zdjęć, i do tego wpisy, to na dodatek telefon odmówił współpracy.
No i odkryłam, że to ma nawet i plusy.
Zdecydowanym minusem jednak jest mściwy topór wiszący nade mną… Jakoś dziwnie na czasie mi ten komiks Krysia nadesłała 😉 rozumiem, że podobny dylemat miała sama. I chętnie by zamiast nazwiska Niksza – zobaczyłaby moje – na wiadomej tablicy na rynku w Grudziądzu…
Ale, ale… Zirytowana moim milczeniem Autorka posunęła się nawet do tege, że UWAGA !!!! zamieściła komentarz odautorski 🙂
p.s. prosze się nie martwić, jeśli nie wszystko będzie zrozumiałe… Od lat porozumiewamy się z Krysią między wierszami i czasem same gubimy wiersze 🙂
Zamieszczam komentarz odautorski do komiksu, ponieważ jak znam życie, autorka bloga jak zwykle wykręci się brakiem weny: bo deszcz pada, bo słońce świeci, bo marzec, bo listopad, bo groszek w zupie, bo kot wpadł na drzwi i tak dalej.
W efekcie ja te wpisy muszę odpracowywać za nią, i tym samym nici z twórczej międzyludzkiej dyskusji.
Jak zwykle i wszędzie to samo – nikt inny tego nie zrobi, człowieku męcz się sam.
Przypominam tylko na marginesie, że rozwój kultury wymaga wymiany myśli.
I, że komentarze odautorskie są nudne i żmudne, o czym zaraz się boleśnie przekonacie.
Oto i on:
1. Cokolwiek Ryński przeskrobał, ma że tak powiem przerąbane. I to przy samej… tego… przepraszam.
No, w każdym razie, jak go znajdą to będzie płacz i zgrzytanie zębów. Fakt, że te zęby będą zgrzytały w innej części zamku (Bóg jeden wie, gdzie Ryński znów posiał swoją głowę) raczej nie poprawia sytuacji.
2. Czerwona wstążeczka na toporze: w demonologii ludowej przedmioty, które mają zwrócić uwagę istoty z zaświatów, muszą mieć kolor czerwony. Dlaczego? Duch/demon/upiór jest zjawiskiem psychicznym, a czerwony kolor ściąga uwagę „w dół“ na poziom fizjologiczny.
W przeciwieństwie np. do fioletu/ultramaryny, który ciągnie myśl „w górę“. Psychologia tłumaczy to tym, że krew jest czerwona a niebo niebieskie, a z punktu widzenia magii, jeśli stwór zwróci na coś uwagę a więc – zauważy – to to na niego zadziała. Każdy komu się kiedyś śniło, że go bolą zęby wie, co mam na myśli. Więcej na ten temat m. in. u Gieysztora i Marii Janion.
3. Jeśli właśnie pomyśleliście, że ludzie bywają okrutni, to – suprajs! – macie rację. Witamy w rzeczywistości.
4. Honor: to takie bardzo niepopularne i w sumie niezrozumiałe pojęcie w naszym czasie i miejscu.
Ludzie zachowujący się szlachetnie i honorowo (jak np. altruiści albo choćby pewien prokurator, który z
przyzwoitości strzelił sobie w łeb) są uważani za wariatów, idiotów a w najlepszym razie za łatwych do wykorzystania frajerów. Mimo wszystko pojęcie honoru istniało i nadal istnieje. Z tego punktu widzenia, w komiksie pojawia się pewien dylemat.
a) W dawnych czasach istniał zwyczaj – nie tylko w Polsce – że jeśli ktoś w odpowiedni sposób poprosił w twoim domu o azyl, należało mu go udzielić. W praktyce bywało różnie, ale generalnie tak
było po ludzku, po rycersku, i po chrześcijańsku.
b) Punkt a), punktem a), ale jeszcze pozostaje pkt. 26 Reguły zakonnej, który mówi, że bracia mają żyć ze sobą „harmonijnie“, i że absolutnie nie może być: „złych rozmów, szeptania, obmów, chwalenia
się starymi czynami, KŁAMSTW, przekleństw, lżenia, kłótni, lub czczych słów wychodzących z ust braci.“ W praktyce bywało różnie – jak to w rodzinie – ale nas interesuje komiks. Swój to swój, i ze swoimi się trzyma.
c) Wiemy czym się niby Ryński Krzyżakom naraził. Ryński się wtedy nie przyznał, i zapewne i dziś by się nie przyznał, nie ulega jednak wątpliwości, że mu łeb ucięli („…na rynku w Grudziądzu / na płycie z
mosiądzu / tralala…“ etc.). Nie tylko za karę, ale też dlatego, że honor wymaga rewanżu (por. ang. „revenge“ – zemsta). Zwróćcie jednak uwagę, że łeb uciął mu dopiero Plauen (nie osobiście…), więc Ulryk może mieć z Ryńskim niewyrównane porachunki. Z drugiej strony Plauen urżnął Ryńskiemu ten łeb oficjalnie, więc niby za cały Zakon wendetę odpracował. Choć kwestia prawnie pozostaje sporna, z pewną przewagą na korzyść Ryńskiego, to na jego miejscu nie narażałabym się – ot, tak na wszelki wypadek.
5. No, na piątym obrazku, to już myślałam, że Ulryk jednak nie wytrzyma. Ryński chyba też tak myślał. Mimo wszystko U. zachował się przyzwoicie. Być może słuchał wykładów prof. Bartoszewskiego. A być
może jest porządny. Ja nie wiem. Ja tu tylko rysuję.
7. Jeśli myślicie, że tło wygląda nierealistycznie, idźcie w marcu rano do refektarza zimowego. Radzę zabrać aparat.
8. Na szóstym obrazku Ulryk podkręca wąsa. Jest to merytoryczny błąd – w owych czasach wąsa nie podkręcano. Można było za to w zamyśleniu głaskać się po brodzie. Rysownik uznał jednak, że podkręcanie wąsa jest bardziej cool.
9. Koniec komiksu wcale nie oznacza happy endu – co będzie dalej pozostawiam wyobraźni czytelników. Możecie dopisywać propozycje. A może głosowanie? Czy ma ktoś potłuczone skorupki? (Nie te od jajek…)