Podeptany – spacerkiem po Zamku

Czas jakiś temu będąc w Wiadomym Zamku, zapytałam Krysię sms-em o szkic planu na murze, bo jakoś nie mogłam na niego trafić. Ale też nie byłam tam o stosownej porze. Odpisała z instrukcją jak trafić, jednocześnie pytając, co u Chłopaków. Jako, że byłam blisko – weszłam do Kaplicy. Grupa wycieczkowiczów akurat „wylewała” się na taras wschodni, tak, że w Kaplicy na chwilę zrobiło się w miarę cicho. Ja jednak miałam wrażenie, że koło dzwonu z Miłoradza wciąż jest tłoczno. Lubię dzwon, bo to właśnie tam panuje specyficzna cisza, i półmrok. To powoduje, że to świetne miejsce na „powrót w przeszłość”, czy na to, by zajrzeć w siebie. Jednakże tego dnia czułam, jakbym weszła w sam środek tłumu. Potem opowiadałam Krysi, że miałam wrażenie, jakbym któremuś z Chłopaków wręcz przydepnęła płaszcz.. No bywa, że Kaplica jest zatłoczona… Ale żeby aż tak? Jedyne, czym mogłam to tłumaczyć, to fakt, że w wyciecze, która przed chwilą się „przetoczyła” było parę naprawdę ładnych i zgrabnych dziewczyn w kusych spódniczkach…

No i Krysia jak zwykle – stosownie skomentowała moje odczucia. Na dodatek trafnie uchwyciła moment, kiedy zadzwoniły panie z Kasy z informacją, że moja grupa właśnie przyjechała. A więc, jeśli nawet kogoś podeptałam, to i tak nie wiem jaka była reakcja, bo sobie zaraz poszłam oprowadzać. Przezornie jednak tego dnia nie wchodziłam już do Kaplicy. 🙂

p.s. swoją drogą, to okropne uczucie, kiedy ktoś nadepnie na płaszcz.. zwłaszcza jak się chce wstać z klęczek; wiem – bo przeżyłam coś takiego 😀

Oczy – epilog epilogu

Nie – nie dałam Duchowi w pysk, i nie poszłam 🙂

Przepraszam, ale to odpowiedź na krysiny komentarz do mojego nagłego zniknięcia z FB… Ot, nie samym netem człowiek żyje.

Ale wracam by zamieścić dwa zdjęcia. A właściwie jedno w dwóch wersjach.

Krysia „namazała” postaci na moim zdjęciu Kaplicy w tonacji szarości.

Zamieszczam oba, z przypomnieniem, że często na zdjęciach pojawiają się również białe „kropki” rozmazane i duże. Takie widziałam na zdjęciach z kręgów kamiennych (bodaj w Węsiorach), pokazywanych przez pewnego bioenergoterapeutę. Sama mam takie jedno – zrobione kiedyś tam w Wieliczce (obiektyw czyściutki, aparat sprawny). Że nie wspomnę o słynnym już zdjęciu Ducha z płn-zachodniego narożnika Zamku Średniego…

No i niestety nie miałam aparatu przy sobie na nocnym, kiedy wszyscy – to znaczy tak ja, jak i cała moja grupa – ujrzeliśmy piorun kulisty. Zanim jednak do nas doszło CO widzimy, zrobiło nam się wszystkim bardzo dziwnie…

I mimo racjonalnego wytłumaczenia – i tak wiemy swoje 🙂

Wszystko to jest oczywiście wytłumaczalne naukowo. I teoretycznie wszyscy wiemy, że NIE MA DUCHÓW. Tylko dlaczego wszyscy (choć nie każdy się do tego przyzna) trwożliwie oglądamy się za siebie w ciemnościach 🙂

Kiedyś spędziłam w Zamku parę ładnych godzin z pewnym Słynnym Fizykiem – który wszystko mi pięknie i naukowo wyjaśnił. Czyli wyłożył mi sprawę od przysłowiowego pieca, i przy sposobności dowiedziałam się, że my – ludzie – mamy oczy stereoskopowe… i tak dalej. Wszystko jest do znalezienia w necie, więc nie będę się wygłupiała z opisem. Wykład na temat tzw. aury i powidoków też przeżyłam i nawet kiwałam głową, tu akurat wiedząc, o czym pan mówi…

A potem… weszliśmy do Kaplicy Św. Anny.

Było późne letnie popołudnie, upalne i bardzo ciche. Nawet ptaki zamilkły, zmęczone gorącem falującym dokoła.

Kaplica przywitała nas półmrokiem i ciszą. Zamilkłam, bo w Kaplicy po prostu trzeba choć chwilę pomilczeć…

I nagle Słynny Fizyk podniósł palec wskazujący, nasłuchując ze zmarszczonymi brwiami. Ja też usłyszałam odgłosy, ale udawałam, że nie wiem, o co chodzi 🙂 w półmroku i tak nie widział wyrazu mojej twarzy… Ale dałabym głowę, że Chłopaki w tym momencie mieli równie jadowite i pełne satysfakcji uśmiechy na twarzach, co ja… Oczywiście, jeśli ktoś wierzy w duchy 🙂

Dodam, że te odgłosy w Kaplicy są zupełnie racjonalnie „wytłumaczalne”, ale my i tak wiemy swoje 🙂