Nie – nie dałam Duchowi w pysk, i nie poszłam 🙂
Przepraszam, ale to odpowiedź na krysiny komentarz do mojego nagłego zniknięcia z FB… Ot, nie samym netem człowiek żyje.
Ale wracam by zamieścić dwa zdjęcia. A właściwie jedno w dwóch wersjach.
Krysia „namazała” postaci na moim zdjęciu Kaplicy w tonacji szarości.
Zamieszczam oba, z przypomnieniem, że często na zdjęciach pojawiają się również białe „kropki” rozmazane i duże. Takie widziałam na zdjęciach z kręgów kamiennych (bodaj w Węsiorach), pokazywanych przez pewnego bioenergoterapeutę. Sama mam takie jedno – zrobione kiedyś tam w Wieliczce (obiektyw czyściutki, aparat sprawny). Że nie wspomnę o słynnym już zdjęciu Ducha z płn-zachodniego narożnika Zamku Średniego…
No i niestety nie miałam aparatu przy sobie na nocnym, kiedy wszyscy – to znaczy tak ja, jak i cała moja grupa – ujrzeliśmy piorun kulisty. Zanim jednak do nas doszło CO widzimy, zrobiło nam się wszystkim bardzo dziwnie…
I mimo racjonalnego wytłumaczenia – i tak wiemy swoje 🙂
Wszystko to jest oczywiście wytłumaczalne naukowo. I teoretycznie wszyscy wiemy, że NIE MA DUCHÓW. Tylko dlaczego wszyscy (choć nie każdy się do tego przyzna) trwożliwie oglądamy się za siebie w ciemnościach 🙂
Kiedyś spędziłam w Zamku parę ładnych godzin z pewnym Słynnym Fizykiem – który wszystko mi pięknie i naukowo wyjaśnił. Czyli wyłożył mi sprawę od przysłowiowego pieca, i przy sposobności dowiedziałam się, że my – ludzie – mamy oczy stereoskopowe… i tak dalej. Wszystko jest do znalezienia w necie, więc nie będę się wygłupiała z opisem. Wykład na temat tzw. aury i powidoków też przeżyłam i nawet kiwałam głową, tu akurat wiedząc, o czym pan mówi…
A potem… weszliśmy do Kaplicy Św. Anny.
Było późne letnie popołudnie, upalne i bardzo ciche. Nawet ptaki zamilkły, zmęczone gorącem falującym dokoła.
Kaplica przywitała nas półmrokiem i ciszą. Zamilkłam, bo w Kaplicy po prostu trzeba choć chwilę pomilczeć…
I nagle Słynny Fizyk podniósł palec wskazujący, nasłuchując ze zmarszczonymi brwiami. Ja też usłyszałam odgłosy, ale udawałam, że nie wiem, o co chodzi 🙂 w półmroku i tak nie widział wyrazu mojej twarzy… Ale dałabym głowę, że Chłopaki w tym momencie mieli równie jadowite i pełne satysfakcji uśmiechy na twarzach, co ja… Oczywiście, jeśli ktoś wierzy w duchy 🙂
Dodam, że te odgłosy w Kaplicy są zupełnie racjonalnie „wytłumaczalne”, ale my i tak wiemy swoje 🙂
Dodam, że mnie pierwszy i jedyny raz „kropki rozmazane i duże” wyszły na zdjęciach właśnie w Wiadomym Zamku. Jedna w Karwanie – ot tak „fruwała sobie” z lewa na prawo przed reprodukcją szkicu Schapera. I kilka w piwnicach. Czy są to drobiny kurzu czy coś innego – nie mam pojęcia. 🙂
czy to kurz czy cokolwiek to jest – dość na tym, ze na wykładzie pewnego znanego bioenegroterapeuty były zdjęcia czyste i zdjęcia z kropkami, czy plamami, piorun wie jak je nazwać… On to nazywał energią, czy jakoś tak…