I tak sobie szłam przez Miasto Moje Wieczorne i zachwycałam się nim od nowa… Jakiś księżyc nad Św. Jerzym, a do tego Brama Długouliczna, i widok na Ratusz. Wszystko to aż pchało mi się w obiektyw. I do ucha – bo akurat „grał” Ratusz.
A przy sposobności oczy przyciągnęła, po raz nie wiem który, Brama.
Kiedyś stała tu średniowieczna brama – taka ceglana 🙂 zwykła, jak to brama. Aż w XVII wieku nadszedł czas zmian. Ależ musiano narzekać (a może nie) na bałagan i rozbabrane miasto podczas licznych przebudów w tym czasie. Z Bramą (i nie tylko z nią) nieodłącznie związana jest postać Ambrahama van den Blocke’a (van den Block, lub van den Blocke, bo spotykamy się z różną pisownią jego nazwiska). Figury na balustradzie gzymsu koronującego odkute zostały przez Piotra Ringeringa jakieś 30 lat po powstaniu Bramy w obecnym kształcie. Usunięto je jednak w drugiej połowie XIX wieku. I dlatego, gdy po wojennych zniszczeniach odbudowywano Miasto i przy sposobności zdecydowano się odtworzyć brakujące figury na Bramie – trzeba było posłużyć się ceramicznymi kopiami z roku 1878. Mówiąc o zniszczeniach wojennych – mam tu głównie na myśli marzec 1945 roku – miesiąc śmierci Miasta, błędnie często nazywany „wyzwoleniem”.
Patrząc dzisiaj na Bramę Długouliczną, zwaną popularnie Złotą, widzimy ją po restauracji, czy do końca udanej – można by dyskutować. Ale i tak mimo wszystko skupiamy się na przekazie, jaki niesie – starając się nie zauważać niedociągnięć dokoła.
I tak stojąc w niezmiennym zachwycie przed świetnie oświetloną Bramą, patrzyłam na figury, usiłując je zmieścić w obiektywie aparatu i zastanawiając się nad głębią treści i ideologią sprzed wieków. Może i sprzed wieków, ale jakże wciąż aktualną… Bo cała Brama mówi, opisuje Miasto, daje wskazówki jak je postrzegać.
A więc mamy od zachodniej strony figury przedstawiające: Pokój, z gałązką palmową i laską oplecioną laurem; to triumf i zwycięstwo. Pokój zazwyczaj depcze alegorię wojny z zarzewiem (głowa żeńska z pochodnią). Zaraz obok, po sąsiedzku stoi Wolność z kapeluszem i kodeksem prawnym. Kapelusz – a właściwie pileus – był znakiem wolności, bo nakładano go na ogoloną głowę świeżo wyzwolonego niewolnika. Dalej stoi Obfitość – tłumaczona jako Bogactwo. I tu nie trzeba nic wyjaśniać – dzierży Róg Obfitości. No i czwarta figura to Sława. Trzyma trąbę (to jej nieodłączny atrybut) i tarczę słoneczną oznaczającą blask wiecznej światłości, a depcze Zawiść (Zazdrość).
Od wschodu zaś (czyli od strony ulicy Długiej) widać Roztropność z lunetą i zegarem. To może bardziej Umiarkowanie – bo zegar to regularny i wstrzemięźliwy rytm życia, a luneta – to dalekowzroczność. Dalej, wznosząc oczy ku niebu stoi Pobożność z Pismem Świętym a zaraz obok niej Sprawiedliwość z wagą i prętem mierniczym w jednej, a gałązką oliwną i mieczem w drugiej ręce. Ten pręt mierniczy pojawia się potem jeszcze na plafonie w Letniej Sali rady ratusza Prawego Miasta. A wziął się z Ewangelii ” odmierzam wam bowiem taką miarą jaką wy mierzycie” Łk 6:38. No i najbliżej Dworu Bractwa Św. Jerzego stoi Zgoda. Trzyma pęk ciasno związanych strzał, ale w drugiej dłoni ma jedną strzałę, złamaną. I tu na myśl przychodzi historia Skilurosa, władcy Krymu, i słowa „jednością silni”. A raczej – zgodnie z inskrypcją na Bramie, maksyma mówiąca, że „zgodą małe państwa rosną, niezgodą duże upadają”.
I to wcale jeszcze nie koniec czytania Bramy Długoulicznej. Ale najlepiej stanąć przed nią, czy to od zachodu, czy od strony ulicy Długiej i samemu wsłuchać się w to, co chce powiedzieć o ambicjach mieszkańców. I o pozycji Miasta – Wtedy.
Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.