… Zajechaliśmy nad jezioro tuż pod słynnym zamkiem w Przezmarku. Zaparkowaliśmy nieopodal bramy.
„Nie wchodzimy” powiedziałam i dodałam: „bo i tak nas zaraz przegonią…” (przemawiały przeze mnie doświadczenia z wielu wypraw i spotkań z nierzadko niesympatycznymi obecnymi właścicielami dawnych posiadłości). Ale mimo tego wzięłam z auta aparat… Po czym weszliśmy jednak na teren prywatny (brama była szeroko otwarta), gotowi wycofać się w razie potrzeby.
Dokoła słychać było odgłosy trzepania dywanów, szczekanie psów i ptaki. Wszystko oświetlało listopadowe słońce i czuć było dymy ognisk i palone liście.
Podeszliśmy kawałek pod górę dość stromym podjazdem, i nagle zza zakrętu wyłonił się dziedziniec. Był dosłownie zalany serdecznością. Naprzeciwko nam wybiegł pies merdający radośnie ogonem, a za nim – szedł Gospodarz – ze szczerym uśmiechem i gościnnym gestem, jakbyśmy byli długo oczekiwanymi, cennymi gośćmi…
Taki początek miała nasza wizyta w tym Wyjątkowym Miejscu.
Była to nasza pierwsza wizyta – ale na pewno nie ostatnia. Bowiem mimo jesieni głębokiej – tam akurat powiało wiosną 🙂 a to – zawsze przyciąga. Pan Ryszard – jakbyśmy znali się ze sto lat – zaraz zabrał nas na wieżę. Jakby wiedział, że nas to właśnie interesuje.
Nooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo!!!!
Gawędziarzem jest przednim, wiedzę ma dużą i chętnie się nią dzieli, robiąc to z ogromną swadą. Nie chcieliśmy nadużywać gościnności Gospodarzy, a nadto mieliśmy przed sobą jeszcze sporo kilometrów. Więc nasza wizyta nie była długa. Ale na pewno tam wrócimy, bo nie da się tak szybko – w drodze zwiedzić wszystkiego.
Nie byliśmy w chaszczach, które kiedyś były częścią zamku, nie usiedliśmy na chwilę, by wysłuchać dokładnie o zmaganiach Państwa v. Pilachowskich z szarą rzeczywistością. W naszym kraju, bowiem nie jest łatwo być „pozytywnie zakręconym”… Zostali Państwo von Pilachowscy docenieni przez Marszałka Województwa Pomorskiego stosowną plakietą… Szkoda, że nie stosowną kasą, ale jak wiemy – to problem ogólnopolski i wszyscy prywatni właściciele zabytków mają „pod górkę” (nie tylko finansowo zresztą). Tym bardziej cenni są tacy Pasjonaci.
Na razie więc – ograniczyliśmy się do wejścia na wieżę i zachłyśnięcia się pięknem miejsca, jak i serdeczną gościnnością Gospodarzy. Następnym razem z chęcią oglądnę raz jeszcze cudne cegły z inskrypcjami i wysłucham dokładnie historii zauroczenia Miejscem. Ale też chętnie wysłucham historii rodzinnej. Bo czasem wydaje mi się, że niektóre Miejsca z Historią mają moc przyciągania Ludzi z Historią. I Sercem do tejże.
🙂
a TUTAJ można przeczytać legendę o Zamku w Przezmarku.
P.S. niemal każdy Zamek piszę z dużej litery – raz, bo tak mi się podoba 😉 a dwa – z szacunku i sympatii dla Historii w Cegłach Zawartej)