Załączam parę pofromborskich reminiscencji fotograficznych. Na razie bez detali, bo dopiero zbieram myśli… A jest CO zbierać. Bowiem dowiedziałyśmy się wiele nowego. I jakoś muszę te nowości oswoić, żeby je opisać.
A na razie parę zdjęć i krótki filmik z biciem DZWONÓW.
Nigdzie indziej dzwony nie brzmią tak dostojnie, jak właśnie na Wzgórzu Katedralnym we Fromborku.
O tych, których nie spotkałyśmy jeszcze, napiszę może kiedy indziej… Ich obecność jest może nawet bardziej wyczuwalna, niż tych w malborskiej Kaplicy Św. Anny.
Tyle na razie… Akumulatory doładowane, na czas jakiś. Następna wizyta już wkrótce. A co najważniejsze – w tym sezonie mam sporo grup do Fromborka. I z pewnością, jak zwykle, wszyscy wyjadą stamtąd zauroczeni tym „miejscem na końcu świata”, jak pisał Doktor Kopernik.
Skomentuj