Kopernik – sceptycznie – czyli jak zwykle corocznie :)

No i zbliża się kolejna rocznica urodzin mojego ulubionego Doktora. Tym razem coś tak około-okrągła ta rocznica, bo 540. W zeszłym roku też pisałam o Doktorze Mikołaju i też w okolicach rocznicy urodzin. Zżymam się bowiem, że wyskakuje jak pajacyk z pudełka – wywołując namiętne dyskusje niemalże wyłącznie w okolicach rocznicy urodzin właśnie. Po czym cały zgiełk cichnie – i do następnego lutego nikt się nim nie zajmuje. Nie pisze się o jego taksie chlebowej, o reformie pieniądza, o strategicznych dokonaniach, czy o administrowaniu dobrami wspólnymi Kapituły. Nie ma – nie istnieje, poza „durnowatą” plotką o Annie Schilling (chociaż tyle, że w Gdańsku nieco się o nim mówi, szkoda tylko że w takim niemądrym kontekście)…

W Toruniu mam swoją trasę – oczami Mikołaja. Ale w Toruniu mówi się o Koperniku przez 365 dni w roku, i to wcale nie nudnie. No, ale Toruń to TORUŃ – i już. Wiadomo :).  Mam też swoją trasę lokacyjną na Warmii… No i przede wszystkim – mam do Mikołaja K. wiele sympatii.

Toteż z zaciekawieniem przeczytałam kolejne wątpliwości naukowców dotyczące jego grobu, szczątków i rekonstrukcji wyglądu. TUTAJ jest odnośnik do artykułu. Przyznam, że artykuł ciekawy, ale… Zawsze, w każdej historii jest jakieś „ale”. Wątpliwości towarzyszące badaniom szczątków (i tu nie tylko mam na myśli Doktora Mikołaja ale też na przykład Wielkich Mistrzów w Kwidzynie) – wyraził  dr Tomasz Kozłowski na konferencji towarzyszącej badaniom nad szczątkami Wielkich Mistrzów.

Jakkolwiek by nie było, dobrze się stało, że w ogóle jakiekolwiek badania przeprowadzono na pochówkach znalezionych koło fromborskiego ołtarza Św. Krzyża. Mogłaby przecież  zaistnieć sytuacja, podobna do tej, jaka miała miejsce obecnie w Anglii. Kiedy to dziekan opactwa Westminsterskiego odrzucił prośbę o zezwolenie na badania szczątków dwóch książąt (Książęta z Tower) w kontekście odnalezienia pochówku Ryszarda III.

🙂

Świętujmy więc kolejną rocznicę urodzin Doktora Mikołaja Kopernika syna toruńskiego kupca, kanonika warmińskiego, lekarza, ekonoma, etc, etc… każdy na swój sposób, byle było o nim głośno i byle nie kojarzył się li tylko z gosposią 😉

Z cyklu Ciekawe – Kopernik znaleziony w sieci

Lubię Doktora Kopernika.

Polubiłam go wiele lat temu, kiedy to wreszcie uczciwie i rzetelnie zabrałam się za studiowanie jego życia. Bo życie ten pan miał naprawdę bardzo wielowątkowe i na pewno nie nudne. Nie, nie chodzi o te bzdurne sensacje wokoło jego rzekomego związku z Anną Schilling (ale tak to jest, jeśli opinie ferują ludzie nie mający pojęcia o głębokiej przyjaźni czy o powiedzeniu „siedzieć na jednej grzędzie”). Zresztą tutaj zawarłam mój stosunek do tego całego niemądrego szumu medialnego, niemądrego bo spłycającego postać Doktora. To takie znamienne dzisiaj, że jeśli gdzieś nie ma choć kawałka seksu (najlepiej w stylu hard porno), przekleństwa, agenta, spisku czy morderstwa, to wiadomość, czy historia staje się nieciekawa i bywa uważana za nieprawdziwą…

A Doktor Kopernik jest interesujący jako Człowiek na tle WTEDY i TAM.

Toteż ucieszyłam się ze znaleziska (ponownie w sieci) 🙂

Załączam owo znalezisko, czyli odsyłacz do ciekawego programu o Doktorze Koperniku.

Temat Mikołaja Kopernika będzie zajmował kolejne pokolenia, bo wciąż niewiele wiadomo choćby o jego młodości. Nawet czasy stosunkowo dobrze udokumentowane niosą ze sobą tajemnice. Jak choćby położenie słynnego pavimentum, które to sobie sam zbudował dla prowadzenia obserwacji. Między bajki bowiem można włożyć opowieści, że to było na tzw. Wieży Kopernika… Wciąż także ciekawi sprawa wpisania De Revolutionibus do Indeksu Ksiąg Zakazanych (i usunięcia z niego dopiero po niemal 300 latach). Ciekawi też pochodzenie rodziny i geneza nazwiska… No i ten złamany nos, czy szrama na czole. Wciąż porowokują domysły.

Niedługo znowu jadę do Doktora Kopernika podładować akumulatory psychiczne; pewnie też znowu mi się przyplącze jakaś zagwozdka. Bo jak na razie wszystkie zostały rozwiązane 😉