W opowieści o Panu Jodło padła nazwa Azumini. Miasto, jako ważny węzeł komunikacyjny spełniało zarazem od zawsze rolę miejsca targowego. I właśnie dlatego stało się jednym z wielu miejsc na mapie Afryki naznaczonym ciemną stroną historii, jaką były czasy niewolnictwa.
Nigdy nie zapomnę przewodnika w Fort Metal Cross (Dixcove) w Ghanie. Opowiadał, że jako dziecko zdołał uciec z Korytarza Bez Powrotu. Tak nazywano w nadmorskich fortecach korytarze, którymi gnano ludzi na statki. Bo tak naprawdę, mimo, iż w roku 1926 Liga Narodów zakazała handlu niewolnikami, to trwał on w najlepsze aż połowy XX wieku.
Oblicza się, że od czasów, kiedy Admirał Sir John Hawkins wymyślił okrężną drogę przez Atlantyk, około 10 milionów ludzi zostało sprzedanych z Afryki w niewolę. A Zatoka Gwinejska zyskała miano Zatoki Niewolników (w jej skład wchodzą Zatoka Benin i Zatoka Bonny).
Wspomniałam Sir Hawkinsa. Otóż wymyślił trasę okrężną, głównie po to, by wyeliminować pośrednictwo arabskie w handlu niewolnikami. W Anglii kupował towary i wiózł je do Afryki właśnie na zatokę Gwinejską. Tam wymieniał towary na niewolników, których przewoził za Ocean – do Ameryki. Tam z kolei wymieniał ludzi na kolejny towar. Po powrocie do Anglii – ów kolejny towar sprzedawał, zbijając na tym niezły majątek… Anglicy pamiętają Hawkinsa głównie jako jednego z trzech kontradmirałów zasłużonych podczas bitwy z hiszpańską Armadą.
Wiele osób zapewne pamięta serial pt. „Niewolnica Izaura” jako nudnego tasiemca. Niewiele zaś zastanawiało się pewnie podczas jego emisji – skąd się ci niewolnicy wzięli. Otóż wielu miało korzenie właśnie w Nigerii. Do dzisiaj wielu Brazylijczyków i Kubańczyków ma pochodzenie Yoruba.
A ja mieszkałam w domu pokolonialnym.
Był piękny – ogromny, zbudowany z kamiennych ciosów. Do kuchni, tej oryginalnej, trzeba było przejść zadaszonym pasażem. A do kwater służby szło się nieco dalej – aż pod sam busz. Kwatery te, to były dawne kwatery niewolników –zaadaptowane na mieszkania.
Jak taka kwatera wyglądała?
Otóż był to kamienny baraczek z dwoma pomieszczeniami. Czasem tych pomieszczeń było trzy. Zależało to widać o zamożności właściciela domu. U nas było po dwa pomieszczenia w 3 baraczkach. Wielkość pomieszczeń? Może z 3m x 3m. Nie więcej. Pamiętam, że było tam ciemno i ciasno. Kamienna rama w jednym z pomieszczeń wyznaczała miejsce na palenisko, a w drugim kamienny podest wyznaczał miejsce na wyrko (coś podobnego można oglądać w jednej z cel w Zespole Przedbramia w Gdańsku). Wody w kwaterach nie było, tę się nosiło z pompy. Okropne i nieprzytulne miejsce. W zakolu buszu, dostatecznie daleko od domu, by nie przeszkadzało państwu, ale zarazem dostatecznie blisko, by można było zadzwonić na niewolnika.
Kiedy się wprowadziliśmy do Błękitnego Domu, a wraz z nami Akpan, mój Ojciec natychmiast przystąpił do modernizacji pomieszczeń dawnych kwater niewolników. Ale zanim to nastąpiło, musiał otrzymać zgodę od władz firmy. Dom bowiem był służbowy. I nie chodziło tu bynajmniej o ochronę zabytków! Chodziło o… niechęć do wydawania pieniędzy na poprawę bytu służby. Część więc wydatków Ojciec poniósł z własnej kieszeni. Jednakże przedtem pokazał mi i opowiedział, jak się tam mieszkało w czasach kolonialnych.
Na placyku nieopodal stał nawet pręgierz.
Może dlatego właśnie jakoś nigdy nie przepadałam za prze-egzaltowanymi bohaterami sienkiewiczowskiej opowieści o Afryce. Bo pomijając dość barwne opisy Afryki – Sienkiewicz wiedział figę… A jego punkt widzenie był li tylko kalką kolonialnych opisów.
Handel niewolnikami w Nigerii nie jest dobrze poznany. Badania tej części historii kraju trwają dopiero od paru lat. W głównej mierze mówi się o niewolnikach z Gambii (Mandingo), Ghany, Togo, Beninu czy o słynnych Senegalczykach. Dopiero zaczyna się mówić o niewolnikach Yoruba czy Igbo, albo Fulani czy Hausa. To wciąż tam drażliwy temat. Tym bardziej, że często rodzina sprzedawała w niewolę swoje dzieci, czy swoich nieprzyjaciół pojmanych w napadach. Częste w tych rejonach rytualne nacięcia twarzy potem nierzadko stosowano także i po to, by oszpecić twarz potencjalnego niewolnika. A i to nie zawsze pomagało.
Niedaleko Lagos znajduje się miasto Badagry. I to właśnie to miasto położone malowniczo nad Zatoką Benin było centrum niewolnictwa nad zatoką, i to tutaj załadowywano niewolników na statki do Ameryki. Oblicza się, że nie mniej niż 550 tysięcy niewolników wysłano stąd do Ameryki w samym tylko roku l787. Poza tym, niewolnicy trafiali do Europy, Ameryki Południowej i na Karaiby.
A co ze wspomnianym Azumini ? Otóż tędy także biegł szlak niewolniczy. Z głębi dzisiejszej Nigerii pędzono ludzi do Azumini, i dalej – transportowano ich rzeką (Blue River) aż na Bonny i potem na Zatokę. Do dzisiaj zachowały się w mieście tak kwatery do przetrzymywania niewolników, jak i targ, na którym wstępnie dokonywano transakcji. Zachowała się też pozostałość tzw. świętego gaju, tuż obok targu.
Obecnie planowana jest w Azumini trasa turystyczna „śladami niewolników”. Można zastanowić się, czy to etyczne. Tym bardziej, że wciąż przecież w tamtych rejonach świata giną ludzie. Ale nie od dzisiaj wiadomo, że tzw. trasy martyrologiczne cieszą się niezmierną popularnością…
Skomentuj