Przedwczoraj jechałam do Zamku na nocne… rzemiennym dyszlem jechałam 😉 przeszło dwie godziny, bowiem zatrzymał mnie … zachód słońca nad Wisłą.
A potem moje Żuławy…
Aż w końcu dotarłam do Wiadomego Zamku 🙂
Tak sobie po drodze pomyślałam, że mieszkam w pięknym miejscu. I pomyśleć, że gdyby nie wybrano pewnego biskupa krakowskiego na papieża, to pewnie zostałabym w Nigerii…
I nigdy bym nie zdobyła Wiadomego Zamku, ani też nie zagubiłabym się na i w Świętej Warmii, nie uległabym też urokowi Oberlandu…
Ot, takie rozmyślania o zachodzie słońca w drodze na nocne 😉
Skomentuj