O piecach w Królewskiej Fabryce Karabinów w Gdańsku

Już pisałam o tym, że słuchać Panie Jagodę Semków i Weronikę Wojnowską to czysta przyjemność.

Dzisiaj więc postanowiłam jechać do Królewskiej Fabryki Karabinów na ul. Łąkową żeby je spotkać. Miejsce, a raczej dzielnicę, znam z czasów kuratorowania nieletnim, więc niemal z rozrzewnieniem przemaszerowałam z Danką L. i Ewą H. przez nie zmieniony od lat mrok.

W salce panował psychodeliczny klimat, spotęgowany przez niebieskie światło i przywodzący na myśl filmy o zombie… Ale na szczęście znalazł się pewniem młody i na dodatek cierpliwy człowiek, który szybko postawił dodatkowe (normalne) światło, łamiące nieco ten trupi błękit.

Samo spotkanie było świetne. Z całym mnóstwem ciekawych opowieści o PIECACH, historii ich powstania, o miejscach, gdzie wyrabiano kafle. Tu padły nazwy jakże znane! Srokowo, Biskupiec (dzisiaj tu mieści się restauracja i dyskoteka Stara Kaflarnia), Królewiec, Braniewo, Elbląg, Kadyny, Toruń czy Kolbudy.

Po krótkiej walce z techniką, komputer wreszcie „odpalił” i mogliśmy nie tylko słuchać, ale oglądać prezentację… Po raz pierwszy usłyszeliśmy też o subtelnej różnicy między piecami toruńskimi (o trzech „skrzyniach” bez prześwitu), gdańskimi (o dwóch skrzyniach z prześwitem i często na nóżkach drewnianych), czy choćby elbląskimi (te były ceramiczne). Od dzisiaj już wiemy, że generalnie wszystkie te piece nazywane są gdańskimi 😉

Jagoda Semków i Weronika Wojnowska: dwa bieguny – jedna pasja.

Razem tworzą tandem od lat tak jednoznaczny, że nie zdziwiłoby mnie, gdyby za nimi truchcikiem podążały piece gdańskie, berlińskie, ludowe, żuławskie, pałacowe czy jakie tam jeszcze istnieją 😉

Przy obu Paniach też można się ogrzać. Niczym przy tych ich wszystkich po całej Polsce tropionych piecach. Obie emanują ciepłem życzliwości, serdeczności, a przy tym niespożytej energii i nieczęstego dzisiaj … wdzięku.

O wiedzy nie wspominam, bowiem od lat je „śledzę” i jestem dla tej ich wiedzy pełna podziwu. Zresztą tu nie o mój podziw chodzi, bo ja je zwyczajnie lubię. Ale ich wiedza o piecach jest tak szeroka, że służą pomocą innym, organizując odczyty, konferencje, wykłady. Zresztą w tej chwili już, po 15 latach zajmowania się piecami, są uznanymi autorytetami w tej dziedzinie. Współpracują z kwartalnikiem Świat Kominków, wchodząc w skład rady programowej pisma.

Od lat też niezmiennie boleją nad tym, iż nie powstało jeszcze muzeum pieców. Z powodzeniem obie mogłyby zainicjować taką placówkę – gdyby tylko znalazło się odpowiednie miejsce. Mają bowiem eksponatów do stworzenia muzeum aż nadto. Kto nie był jeszcze w Dzwonnicy we Fromborku – niech żałuje i nadrobi, póki jest. Można tam jeszcze oglądać ich wystawę. Dopracowana do najmniejszych szczegółów. Nie tylko wypełniła puste wnętrze jednego z pięter, ale też pozwala pochylić się nad pięknem pieców. Dzisiaj jest ich już coraz mniej. Niszczone są bezmyślnie podczas renowacji mieszkań, czy domów, lub zapadają w niepamięć, rozkradane z opuszczonych ruin dawnej świetności nieistniejącyh już Prus Wschodnich.

(N.B. w numerze 3(30)2011 Świata Kominków znajduje się bardzo ciekawy artykuł obu Pań pt. „Na tyłach historii”, traktujący o piecach kaflowych w pałacach i dworach Warmii i Mazur.)

I właściwie to tyle na dziś 🙂

Ja ogrzeję się w cieple ich opowieści już niedługo, w styczniu przyszłego roku. Bowiem od dawien dawna mamy w zwyczaju (stały skład) kończyć sezon przewodnicko-pilocki właśnie we Fromborku. Ładujemy akumulatory na następny, nie tak odległy już, sezon.

The URI to TrackBack this entry is: https://czaykowska.com/2012/11/22/o-piecach-w-krolewskiej-fabryce-karabinow-w-gdansku/trackback/

RSS feed for comments on this post.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: