Malucha jest kotem.
A raczej Kotą.
Panną Kotą.
Wyjątkową Panną Kotą 🙂
Jej wyjątkowość (jak zresztą wszystkich kotów) polega na tym, że po prostu jest.
Pozwala się uwielbiać, i sama uwielbia… nas udeptywać. Jako swoje hektary posiadane na absolutną własność. Od czasu, kiedy została jedynaczką, zmieniła się bardzo. Zaczęła z nami rozmawiać, a może powinnam napisać raczej – że zaczęła nawet pyskować 😉
Liczy nas przy każdym powrocie do domu, i pokrzykuje, kiedy nie przywitamy się z nią natychmiast, rzucając wszystko w kąt by zająć się wyłącznie czarnym kocim pępkiem świata. Lubi nasze towarzystwo, i czasem nawet przychodzi kiedy ją zawołamy, tfu! zaprosimy 🙂
Umie doskonale wymusić wzrokiem odkręcenie kranu, bowiem najchętnie pija zimną wodę z kranu właśnie.
Ostatnio także zaczęła podkradać jedzenie.
No i taki moment udało mi się sfilmować.
Malucha zainteresowała się kubkiem z kaszą manną do picia, jaką sobie postawiłam podczas pracy przy komputerze. Od zainteresowania do zamoczenia pyszczka – tylko chwila… i natychmiast zaczęła mlaskać ze smakiem.
No i nie dość, że zdążyłam pobiec do pokoju po aparat, to na dodatek podczas filmowania Malucha zupełnie nie zwracała na mnie uwagi… Do momentu aż poziom grysiku w kubeczku nie obiżył się na tyle, że przestała sięgać językiem.
Wyjadła mi ponad połowę porcji.
🙂