Przy okazji jutrzejszej pogaduchy w Gronowie Elbląskim postanowiłam, w ramach tematów zastępczych, odetchnąć Żuławami.
W Rozgarcie dawno nie byłam. Tak jak i w Fiszewie. A że zazwyczaj jeżdżę na skróty (czego doświadczyłam ostatnio w Prusach pchając się ze Stoczka do Galin przez Krekole – w błocie po pas), tak i tym razem wybrałam drogę z Fiszewa na Rozgart. Na skróty właśnie 😉 Samochód wygląda jak po safari, ale cel osiągnęłam. Nawet jakiś obiadek zdołałam uwiecznić na zdjęciu (bażanta znaczy, który nie wiedzieć czemu, zamiast czmychnąć w pole, biegł wzdłuż drogi, złorzecząc okropnie).
Trifty wczesną wiosną – to sama radość, tym bardziej, ze gdzieniegdzie bocianie gniazda już są zasiedlone, i drzewa już mają pączki. Fotograficzne wrażenia z dzisiejszego rekonesansu można zobaczyć TUTAJ.
Teraz pozostaje mi opisać gdzie i jak Matka Ewa założyła aż dwa domy dla bezdomnych (może raczej dla potrzebujących) w latach 1916-1918.
Ale o tym – kiedy indziej 🙂
Prawda, piękne tereny 🙂
Wchodzę raz – nie ma nowego wpisu, wchodzę znów – i nic. Miłych wakacji życzę :), ale może tak kilka słów…?
Kajam się… To sezon, i praca, nie lenistwo wakacyjne. Wakacje będą w zimie… Obiecuję poprawę i serdecznie pozdrawiam.