Droga do Torunia była gorzej niż koszmarna.
Mgła – niczym mleko i do tego wieczór, nagły. Oczywiście niespodziewany, jak każdy wieczór jesienny. Jechałam dosłownie „na wiewiórę” – czyli nos miałam niemal na szybie. Chyba powinnam e końcu zmienić okulary 😉
Ale za to Toruń – przywitał nas w tej mgle – jak zwykle zachwycający. Truizm, ale akurat żadne inne słowo mi do głowy nie przyszło…
Zainstalowałam grupę w hotelu, i pojechałam zaparkować autko pod mostem – tradycyjnie, no bo gdzieżby indziej. Potem poszłam do swojego hotelu, bowiem tym razem spałam w innym, niż grupa. Po jakimś czasie – zorientowałam się, że oczywiście zapomniałam ładowarki do komórki z samochodu 😉
Pomaszerowałam więc tym mlecznym, rozświetlonym „echem” reflektorów Toruniem pod most… No i oto co mi po drodze wpadło w obiektyw:
…
P.S.
cegłę dostałam CUDOWNOŚCI – do mojej kolekcji. mam więc już tych cegieł 31 sztuk 🙂
Polecam toruńskie apartamenty p. Molusa, Rynek Staromiejski 19, pod malowanymi stropami (nawet z orłem) a zaopatrzenie w „Biedronce” przy ul. Szerokiej z polichromiami ściennymi.
znam, znam 🙂
za każdym razem idę obejrzeć 🙂
Magicznie to wygląda! To światło we mgle.