Krysia Jarosławska rzuciła na stół parę garści (4 dokładnie) cukierków… A my rzuciliśmy się na owe nieregularne brązowe kawałki słodkości, wybierając z kubeczków po dwa, po jednym – łapczywie. Każde z nas podsuwało je sobie pod nos, wąchając z zaciekawieniem. Bowiem są to cukierki robione „na modłę” średniowieczną. Z tego co pamiętam – Krysia rozpracowywała rachunki i przepisy średniowieczne, nawet korespondowała z Mistrzem Gałązką na ten temat.
Wyłączyłam się w którymś momencie ze śledzenia postępów, wychodząc z założenia, że „im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz” 🙂 poza tym – już za nimi zwyczajnie nie nadążałam … nie wiedziałam więc na czym stanęło, i czy receptura została wdrożona w praktykę.
Aż tu raptem – Krysia zaanonsowała mi się w Gdańsku. Poleciałam z radością na spotkanie, do tego spotkanie z J.T. i E.M. – nagroda po ciężkim miesiącu pracy non stop… Kiedy usiadłyśmy razem przy stoliku, Krysia – szeptem scenicznym oznajmiła, że ma dla nas prezent. Wspólny. I niech sobie go nie wyrywamy… Obiecałam, że nie – z trudem przypominając sobie zasady dobrego wychowania 😉
No i potem – kiedy o ustalonej godzinie przy stole zasiadł tzw. komplet – ona rzuciła te cukierki, a my – się- na nie 😀
Kardamonowe, cynamonowe, anyżowe i kolendrowe.
Pomna smaków Nigerii, na wszelki wypadek wzięłam do ust jedynie mały kawałeczek – cynamonowego. Wypaliło mi pyszczysko – i mam dezynfekcję załatwioną na cały tydzień 😀
Całe spotkanie odbyło się w PiKawie – to moje ulubione miejsce w Gdańsku…
Świetna kawa, smakowita herbata i przemiła obsługa – nie wspominając o deserach – to magnes tego miejsca. Gdyby tak jeszcze mniej dzieci przyprowadzali tam beztroscy rodzice, epatujący macierzyństwem… Tak by można było spokojnie posiedzieć, nie będąc zmuszanym do słuchania wrzasków czyjegoś najmłodszego pokolenia – byłby to już luksus absolutny.
No cóż, jak widać, nie można mieć wszystkiego…
Wracając do cukierków – wiem, że zabrzmi dziwnie, ale zanim zużyję te cukierki – najpierw je schowam w szafie. Skoro dom pachnie tak pięknie (uwielbiam zapach kardamonu!) to szafa pewnie też zachowa ten zapach. Jeśli tak pachniało średniowiecze – to ja jestem za 😀
Na „do widzenia”, Krysia pozwoliła nam zabrać sobie te słodkości do domów. Przez moment miałam wizję, że „a teraz gaśnie światło”… Na szczęście wszyscy jakoś zdołaliśmy wykrzesać z siebie pokłady (najgłębsze) taktu … i obyło się bez ran ciętych tudzież szarpanych 😉
Idę zrobić sobie herbatę z cukierkiem kardamonowym.
Dobranoc 🙂
I w mojej, najpierw torebce, potem szafie zapachniało kardamonem, cynamonem, kolendrą i anyżem. Owe cukierki, atmosfera wspomnianej kawiarni i rozmowy przepełnione pasją poznawania,ciekawością świata i życzliwością stały się, jak mawiał wieszcz, łącznikiem między dawymi a nowymi czasy. Serdecznosci 🙂 EM
😀
dziękuję za oderwanie od rzeczywistości !!!
serdeczności kardamonowo – jakieś-tam 🙂
A ja nie mogę nic powiedzieć, bo wciąż mnie pali. Nie tylko gęba po cukierkach ale i dusza po rozmowie. Wielkie dzięki Drogie Panie! Kiedy powtórka?
🙂
Doładowałam akumulatory 🙂
powtórka – już niedługo – tym razem na poczcie 🙂
A ja się wciąż nie mogę nacieszyć! Dostałam szwungu, zapaliłam się do poszukiwań, przekopałam dziś archiwum. Jutro szukam dalej – bo jeszcze nie znalazłam tego czego szukałam, za to mam musztardę w Toruniu dla wielkiego mistrza… ^^
Hello to every body, it’s my first pay a quick visit of this website; this weblog contains awesome and actually good stuff for readers.
Great article! That is the type of info that are meant to be shared around the
web. Shame on Google for now not positioning this put
up higher! Come on over and consult with my site .
Thank you =)
Highly energetic blog, I enjoyed that bit.
Will there be a part 2?