Zamek Popta nazywany jest klejnotem pośród fryzyjskich rezydencji.
Historia tego miejsca sięga XV wieku, kiedy to rodzina Heringa zbudowała tutaj warowny dwór. Dwa wieki później, poprzez dziedziczenie, posiadłość przeszła w ręce rodziny van Eysinga. Po przebudowie – powstał zamek w formie i kształcie zachowanym do dzisiaj.
W drugiej połowie XVII w. spadkobiercy ostatniego van Eysinga sprzedali zamek wraz z przyległymi gruntami dr H. Popta. Dawna posiadłość Heringa zamieniona została w letnią rezydencję doktora. I taki status miała aż do jego śmierci w roku 1712. Zresztą od tamtego czasu – zamek nigdy już nie był zamieszkały.
Obecnie znajduje się tam ciekawe muzeum wnętrz z meblami z wieków XVII i XVIII, między nimi prezentowane są ciekawe łóżka skrzyniowe z wieku XVI. Podobne łóżka wciąż można zobaczyć w wielu domach fryzyjskich..
Nieopodal zamku znajduje się przytułek, czy raczej hostel może – fundacji doktora Popta (testamentem z dnia 29 października 1712 roku). Był to przytułek dla wdów i starych samotnych kobiet w potrzebie.
Fryzja w ogóle jest niemal usiana zabytkami architektury z czasów średniowiecza. Są to między innymi budynki, zwane Stinsen (to prostokątny kamienny dom). Były one budowane dla ważnych urzędników – burmistrzów na przykład, czy przewódców gmin. Wielu z nich miało rodzinne powiązania z rodem Nassau z Leeuwarden (centrum prowincji).
Rodziny posiadające majątki (jak wyżej wspomniany dr. Popta) – zimą mieszkały w mieście, a latem przenosiły się do swoich posiadłości ziemskich na tzw. prowincję.
Domy często posiadały wieże i otoczone były murami obronnymi. Pojawiały się też bardziej złożone układy architektoniczne, jak choćby budynki w kształcie litery L. Były to całe warowne osiedla, i pojawiły się już w wieku XV.
We Fryzji zachowało się 8 budynków bramnych zmowych czasów. I jednym z nich jest wspomniany Heringastate w Marssum.
Tereny przyzamkowe zostały zamienione (zgodnie z ówcześnie panującą modą) w parki krajobrazowe. Od 18 wieku modne we Fryzji były ogrody udające naturalne. Tworzono stawy, a ziemię z wykopów usypywano w kopce i pagórki w ogrodach, a ponad kanałami i fosami budowano romantyczne mostki.
Zakładano kwietniki, sadzono ciekawe drzewa (również egzotyczne). Tutaj warto zapamiętać nazwisko Roodbaard, gdyż jego projekty do dzisiaj można oglądać w tzw. realu. Jak choćby na przykład w otoczeniu dwóch popularnych hoteli: De Klinze czy Staniastate.
Wnętrzem najbardziej reprezentacyjnym domów fryzyjskich był hol główny, w którym to na ścianach znajdowała się galeria portretu rodzinnego. Niestety niewiele zachowało się takich domostw do dzisiaj. Raz – ze względu na niespokojne czasy średniowiecza, a dwa, ze względu na to, że w XVIII i XIX wieku okoliczna szlachta masowo opuszczała prowincję (m.in. ze względu na niepokoje społeczne). Najwięcej takich reprezentacyjnych siedzib znaleźć można dzisiaj w okolicach Leeuwarden.
Marssum jest właśnie jednym z nich. I aczkolwiek tym razem nie zdążyłam wejść do środka, wiem już po co wrócę do Fryzji 😉
Skomentuj