No i po konferencji – czy jak kto woli – sesji w Olsztynie.
Parę wrażeń na gorąco…
Strona krzyżacka notorycznie łamała dyscyplinę sesji. A ich wystąpienia były… średnio ciekawe (brak zwartości tekstów).
Oczekiwałam po wystąpieniu Wielkiego Mistrza parę ciekawych detali z bogatej historii Zakonu – a otrzymałam ciężkostrawną papkę martyrologiczną, i to na dodatek w formie listy personalnej! Dobrze chociaż, że lista nie obejmowała zakonników od początku trwania zakonu!!! Martyrologia zakonników czy sióstr krzyżackich w kraju – gdzie nie tylko wojenna ale i powojenna martyrologia pozostawiła ślady – nie mogła nikogo wzruszyć.
Gdybym nie znała historii – to doprawdy zapłakałabym się nad losem tej formacji
W wystąpieniu Wielkiego Mistrza padły słowa, które mi się tak niezmiernie spodobały – że aż zapisałam:
” … realizowali (Krzyżacy – przyp. mój) to, co wynikało z biblijnej opowieści o miłosiernym Samarytaninie…”
Zdaje się, że Wielki Mistrz – skądinąd szalenie sympatyczny starszy pan – zapomniał, do kogo te słowa padały
Natomiast referat Ks. prof. Alojzego Szorca – był pełen swady i subtelnych igiełek złośliwości. To był niemal majstersztyk ciętej riposty.
Polska strona trzymała się czasu – niestety – bo referaty były ciekawe. Dobrze, że można było sobie zamówić książkę z referatami!
No i tłumacze… Nikt im nie powiedział chyba – że jeśli się smarka w mikrofon to słychać no i że słownictwo też należy poskromić… z tych samych powodów.
to tyle…
Szkoda że tak to wypadło – bo okazja przednia, a para poszła w gwizdek.
Niestety, po słynnej konferencji w Bierzgłowie – długo nic nie będzie w stanie zachwycić tak pod względem kultury przekazu jak i kultury organizacji…
Byłem, widziałem i trochę słyszałem. Właściwie przyjechałem, żeby się przywitać. Trochę jednak posłuchałem i zgadzam się. Wielki miś i wielki Udo mówili to samo, co przy innych okazjach a ksiądz profesor ze swadą ale mało konkretnie. A organizacja? Jeżeli na kawę jest 15 min a przemówienia trwają 30 min, to co tu dodawać? I ta fatalna kawa? Ale ze mnie malkontent. A na sesji byłem tylko ze dwie godziny. Dobrze, że nie zostałem dłużej 🙂
hahaha, a ja wypiłam kawę z automatu 🙂 i była całkiem do rzeczy 😉
Co do reszty komentarza, to powiem tylko: Święta Racja 🙂
Niestety… Ale za to się spotkaliśmy! A po konferencji te pierogi olsztyńskie – świetne. 🙂
… i choćby dlatego warto było zerwać się o tej barbarzyńskiej porze 😉