Parę dni temu byłam na Żuławach – niespiesznie – rzekłabym – rzemiennym dyszlem podróżowałam.
Parę razy udało mi się ominąć wędrującą żabę, kiedy indziej po prostu się zatrzymałam – i pomogłam potencjalnemu księciu (a może i księżniczce) przejść przez jezdnię. Wszak to teraz czas żabich wędrówek.
A przy sposobności postanowiłam sięgnąć do archiwum rewelacyjnych Krysinych Komiksów:)
I proszę się nie dziwić, że ilekroć przychodzę przez Kaplicę – zawsze się uśmiecham i na chwile milknę, nasłuchując, to samo nakazując grupom, z którymi jestem:)
Kasiu – genialne:-) Nic więcej nie dodam…
Pozdrawiam, MM