To było dość dawno temu, kiedy Ewa Kowalska wystartowała ze swoją stroną turystyczną. Umówiłyśmy się na nagranie – czyli na krótkie filmowe migawki ze mną w roli gadającej głowy… Przystałam na tę przygodę tym chętniej, że tak jak Ona, uważam iż nie powinno się „kupować” przewodnika z netu. Powinno się go usłyszeć … i zobaczyć 😉
Kiedy tak sobie chodziłyśmy po Mieście Niepokornym w poszukiwaniu miejsca na nagranie – zdałam sobie sprawę z tego, że tylekroć byłam i jestem wciąż nagrywana podczas wycieczek mniej lub bardziej oficjalnych – ale nigdy dotąd nie miałam tremy.
No cóż, widocznie zawsze musi być ten pierwszy raz…
Poszło ponoć całkiem nieźle (tak twierdziła Ewa).
A ja – oglądając potem już zmontowane nagranie – wreszcie usłyszałam, jakie to Moje Miasto jest gwarne…
Po powrocie do domu – zabrałam się za przeszukiwanie mojego archiwum zdjęć, jako że Ewa mobilizowała mnie do nadsyłanie ich na stronę w ilości dowolnej.
No i pośród mnóstwa fotograficznych szaleństw (jako, że robię zdjęcia stale i wszędzie niemal) znalazłam parę zdjęć epitafium Bartłomieja Schachmanna.
I od razu mi się przypomniała „zagwozdka” z Muzeum w Nowym Dworze Gdańskim.
Ale o tym już gdzie indziej…
Skomentuj