Zachód słońca, niestety nieostry i w ogóle beznadziejnie uchwycony. Ale zdjęcie robiłam komórką…
A pora była wyjątkowa. Przed egzaminem warmińsko-mazurskim, po piekielnie ciężkim sezonie. Ale – jak to zwykle we Fromborku – serdeczność miejsca i Osób Zaprzyjaźnionych, sprawiły, że egzamin zaliczyłyśmy (jak zwykle ten sam zestaw: A.S. i ja).
Śmiem twierdzić, że tę naszą zdaną Warmię z Mazurami zawdzięczamy tym dwóm dniom we Fromborku – wtedy. Nie dość, że akumulatory doładowałyśmy, to na dodatek tam jakoś łatwiej nauka wchodzi do głowy.