Zacznę od truizmu (już bodaj gdzieś rozpoczęłam truizmem właśnie) – że w moim życiu przewodnicko-pilockim wiele jeżdżę po Polsce.
Ale moje życie to nie tylko sprawy zawodowe. Bo przecież po sezonie jeżdżę (jeździmy) prywatnie. Na wakacje 🙂
No i wszędzie gdzieś trzeba zjeść. Bo przecież, co to za wycieczka bez zjedzenia czegoś pysznego… Nie zawsze jest to pyszne i nie zawsze warto zatrzymywać się na „popas”…
Tutaj jednak nie będę pisała o miejscach niewartych wspomnienia. Tu będzie tylko o smakowitych.
I ponieważ na razie jest zima – jest czas by pozbierać parę takich miejsc z notatek rozsypanych dokoła.
Mam nadzieję, że to pomoże mojemu Szanownemu Koleżeństwu, a może ktoś z rodziną jadąc na wycieczkę także skorzysta z tych podpowiedzi 🙂
Zapraszam też do dzielenia się swoimi doświadczeniami smakowymi i adresami godnymi polecenia. Chętnie je tu zamieszczę.
Stworzymy w ten sposób mapę Smakowitej Polski 🙂
WSZYSTKO zmienia się jak w kalejdoskopie, schabowy jak młyńskie koło na drodze do Chełmna – w małej budzie (podczas badań nad mennonitami…w Niedźwiedziu…) — już nie ten….